Archiwum Polityki

Świat bez okien i bram

System operacyjny Linux odznacza się podstawową zaletą: można go mieć za darmo. Ale jak wszystko co bezpłatne ma niestety swoje wady.

Amerykański producent komputerów Dell wypuścił na rynek trzy pierwsze modele z zainstalowanym systemem operacyjnym Ubuntu Linux, a Asus ogłosił niedawno, że zamierza sprzedawać tanie notebooki (za 199 lub 299 dol. – zależnie od wersji) właśnie z Linuksem. Te wydarzenia uprzytomniają nam, że nie jesteśmy skazani na Windowsy. Czy jednak Linux jest już na tyle dojrzały, aby mógł skutecznie je zastąpić w domu i biurze? Czy poza możliwością darmowego pobrania z Internetu ma inne zalety?

Bezpieczeństwo i stabilność

Każdy, nawet niezbyt zaawansowany użytkownik komputera wie, że należy go chronić przed wszechobecnymi wirusami. Każdy też doświadczył zapewne zjawiska, które polega na tym, że nagle wszystko przestaje działać – komputer zawiesza się i jedynym ratunkiem jest jego ponowne uruchomienie. W przypadku Linuksa zagrożenia ze strony wirusów lub innego szkodliwego oprogramowania jest znikome. Wynika to nie tylko z niewielkiej popularności systemu, ale również, a może przede wszystkim z samej architektury Linuksa. To właśnie konstrukcja systemu (z jego m.in. zabezpieczaniem za pomocą hasła ważniejszych czynności systemowych) sprawia, że nawet największa aktywność hakerów nie da nigdy takich rezultatów, jak w wypadku Windowsów. Linux jest również stabilniejszy, dzięki czemu doskonale nadaje się także na serwery i do zastosowań biznesowych. Linuksa zawiesić jest bardzo trudno, ponadto nawet przez kilka lat nie wymaga reinstalacji systemu na komputerze.

Dla osób przyzwyczajonych do pracy z Windowsami zaskoczeniem może być przemyślany i bardzo skuteczny mechanizm zarządzania oprogramowaniem Linuksa. Jeśli zdecydujemy się na ten system, możemy zapomnieć nie tylko o kupowaniu programów, ale także – jeśli ktoś już wcześniej je pobierał z Internetu – o długich poszukiwaniach i obawach związanych z wirusami, często gnieżdżącymi się w tzw.

Polityka 30.2007 (2614) z dnia 28.07.2007; Nauka; s. 72
Reklama