Archiwum Polityki

„Musztarda po herbacie”

Jerzy Pilch napisał (POLITYKA 6) takie oto zdanie: „To już władza Michnika zaszła tak daleko, że aby coś złego powiedzieć, trzeba mieć papiery, że się nie jest czubkiem?”

Nie, nie chodzi mi o Michnika, ale o czubka. Przypomnę, że jednym z koronnych argumentów świadczących o tym, że niejaka Paulina Czernicka sfałszowała rzekome listy Chopina do Delfiny Potockiej, jest taki czubek właśnie. Napisała tam bowiem w którymś z listów w imieniu Chopina, że jeśli coś tam się wydarzy, „czubkiem zostanę”. Tymczasem mówiło się w takim wypadku nie „czubkiem zostanę”, ale „do czubków pójdę”, „zamkną mnie u czubków” itd., a to dlatego, że czubkami – z racji ich szpiczastych kapturów – nazywano bonifratrów, zakon braci szpitalników sprowadzonych do Warszawy w 1650 r. Przy ulicy Bonifraterskiej prowadzili oni przez lata szpital dla psychicznie chorych aż do 1939 r., stąd przyjęło się „iść do czubków”, tzn. iść do szpitala psychiatrycznego bonifratrów. Zostać natomiast czubkiem to zostać bonifratrem, o czym uprzejmie pana Pilcha i czytelników „Polityki” chciałbym powiadomić.

Janusz Odrowąż-Pieniążek, Warszawa

Polityka 13.2001 (2291) z dnia 31.03.2001; Listy; s. 80
Reklama