Ledwo zespól ekspertów wicepremiera Janusza Steinhoffa potwierdził trafność prognoz resortu finansów, minister stracił posadę. Zmiany dokonywano tak szybko, że tego samego dnia późną wieczorową porą nowa pani minister Halina Wasilewska-Trenkner przyjęła z rąk prezydenta akt powołania. Oficjalny powód odwołania: minister poinformował rząd zbyt późno o stanie finansów państwa, stracił zaufanie premiera, a współpraca ministrów z nim była niemożliwa. Można uznać, że jeden z powodów byłby wystarczający do odwołania, tymczasem pojawiło się ich sporo i co więcej, w miarę upływu czasu zaczęły się mnożyć. Pojawiła się nawet kuluarowa wieść, że stosunki między ministrem a premierem były tak napięte, że panowie ze sobą nie rozmawiali. Nie wiadomo jednak, kiedy stały się napięte: czy wówczas, kiedy minister poinformował premiera o stanie finansów, co zapewne stało się kilka tygodni przed ową datą 8 sierpnia, której kurczowo trzyma się propaganda rządowa, czy też dopiero po 8 sierpnia, kiedy minister przyznał publicznie, że rzeczywiście z finansami jest gorzej niż źle.
Obok powodów oficjalnych są jednak zawsze powody faktyczne. Otóż niewątpliwie Jarosław Bauc stracił stanowisko, aby do wyborów dziurę nieco podłatać. Oczywiście nie w tym sensie, aby ją ukryć, bo tego zrobić się już nie da. Można jednak sprawę nieco wyciszać, rozmiękczać. Minister Wasilewska-Trenkner, specjalistka od budżetów, wzięła się do pracy, pojawiło się nieco optymistycznych zapowiedzi, że wprawdzie jest źle, ale można także zwiększać dochody, a nie tylko stosować cięcia, że w ogóle była to tylko pierwsza przymiarka, a pierwsze przymiarki bardzo różnią się od wersji ostatecznej i generalnie trzymamy się liczby 40 mld zł, a więc takiego deficytu, jaki można sfinansować. Sytuacja nieco się uspokoi i AWS Prawicy wraz z premierem Jerzym Buzkiem jakoś przebrnie ten czas do wyborów, zwłaszcza że teraz piłkarze w większym stopniu przyciągną uwagę opinii publicznej niż stan finansów państwa.