Archiwum Polityki

Meteoekonomia

„Brazylia, Argentyna czy Meksyk, to kraje przyszłości. I takimi pozostaną na zawsze” – mówi gorzkie przysłowie. Kraje Ameryki Łacińskiej z jednej strony uważane są przez fachowców za niewykorzystaną szansę gospodarczą, a z drugiej – za wylęgarnię kryzysów, które odbijają się czkawką w innych rejonach świata. Wahania kursu dolara w Polsce, które notowano u nas w lipcu br., tłumaczono m.in. właśnie wstrząsami gospodarczymi w Argentynie. Wśród ekonomistów można nawet znaleźć takich, którzy dostrzegają związek między meteorologią i ekonomią. Ich zdaniem istnieje dziwna zależność między obszarami powstawania kryzysów gospodarczych i rejonami, gdzie pojawiają się tajfuny (np. Karaiby czy południowo-wschodnia Azja). Gdyby iść tropem wzajemnych związków między pogodą i gospodarką, to obecną dziurę w budżecie w Polsce dałoby się wytłumaczyć anomaliami w przyrodzie obserwowanymi tego lata (powódź, wichury, ulewy itd.). Ale zostawiając na boku meteoekonomię, warto porównać – i przyjąć jako memento – wskaźniki, których poziom sygnalizować może sytuacje kryzysowe. Nie jest z nami tak żle.

Polityka 37.2001 (2315) z dnia 15.09.2001; Gospodarka; s. 60
Reklama