Archiwum Polityki

Eser z sera

Weźmy słowo implant. Dla zwykłego użytkownika języka polskiego to ciało obce wszczepione do organizmu. Dla scrabblisty to zgrabna siódemka z samogłoską na początku, a także lekceważące określenie gracza operującego szerokim słownictwem, ale niepotrafiącego podać choćby przybliżonego znaczenia większości używanych słów.

Aby zagrać w scrabble, trzeba mieć specjalną planszę i zestaw liter. Z worka losuje się 7 liter, układa z nich słowa. „Dopuszczalne są wszystkie słowa występujące w słownikach języka polskiego oraz wszystkie ich prawidłowe formy gramatyczne, z wyjątkiem takich słów, które rozpoczynają się od wielkiej litery, są skrótami bądź słowami wymagającymi cudzysłowu lub łącznika” – głosi regulamin. Scrabbliści mają w swoim słowniku półtora miliona polskich słów.

W Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki przy ulicy Elektoralnej w Warszawie portier słysząc pytanie: – Gdzie scrabbliści?, odpowiada: – Na prawo w piwnicy. Tylko notebook prezesa zielonkawym ekranem odcina się od szarzyzny pomieszczenia. Kilka stolików, jak ze szkolnej świetlicy. Dwaj panowie – jeden wyglądający na studenta, drugi na emeryta – pochylają się nad planszą. Ten drugi to Andrzej Lożyński, prezes Polskiej Federacji Scrabble, założonej w 1997 r. Od kilku lat prowadzi firmę, która zajmuje się promocją tej gry. Ten o wyglądzie studenta to Marcin Morziuk, mistrz Polski z 1999 r., z zawodu prawnik. Wie, co to nifesima, ale co znaczy fejhoa nie ma zielonego pojęcia, choć ma pewność, że taki wyraz istnieje. – Nie miałem jeszcze okazji położyć go na planszy. W worku są tylko dwa h i jedno f. Rzadko masz te dwie litery razem.

Najdziwniejszy wyraz, jaki udało mu się ułożyć? – Chyba gymkhan (w mianowniku gymkhana – dop. red.). Też rzadkie, ale idealne, gdy trzeba pozbyć się g i h. Znacznie częściej przydaje się na przykład gyyz. Albo ghi, cif czy choćby osm. (patrz ramka). Zresztą znajomość trzyliterówek, których jest dokładnie 1338, to podstawa gry (nie mówiąc już o dwuliterówkach, których jest zaledwie 110 i nie powinny sprawiać żadnych trudności).

Polityka 37.2001 (2315) z dnia 15.09.2001; Społeczeństwo; s. 92
Reklama