Włodzimierz Piechowicz cieszy się, że zrobił zdjęcie, na którym nie rozpoznała go własna matka. Ma pomalowane usta. Klips pożyczył od żony. To z zachwytu nad filmem „Dziewczyna z perłą”, inspirowanym malarstwem Johannesa Vermeera. Więc gdy dostali zadanie, żeby przygotować fotograficzny pastisz jakiegoś obrazu, pomyślał o Vermeerze.
Kto wie, czy zdobyłby się na taki autoportret, gdyby nie to, że przebiera się raz do roku w karnawale. Znajomi żony od kilku lat urządzają bale tematyczne. – Zawsze byłem gdzieś w trzeciej linii. Z powodu nieśmiałości. Ale kiedy na taki bal przebrałem się za skina, zszokowałem wszystkich, a najbardziej chyba samego siebie.
Co roku bawią się pod innym szyldem: „Dzieci kwiaty”, „Komuno wróć”, „Czterej pancerni i pies”, „Meliniarze”, „Niebo i piekło”. W tym roku: „Moherowe berety kontra parada równości”. Włodzimierz przebrał się za drag queen. Perfekcyjny makijaż to dzieło córki. Stringi kupował w Hali Targowej w Gdyni. Sprzedawczyni pomogła w wyborze. Największy problem miał z obuwiem, ze względu na rozmiar 46 musiał się zadowolić pluszowymi laczkami.
Włodzimierz, 48 lat, jest absolwentem Liceum Łączności. Na studia się nie dostał. A potem małżeństwo, dzieci... Prowadzi firmę zajmującą się sprzedażą i serwisem kas fiskalnych. Czas na fotografowanie to czas kradziony firmie i rodzinie. Początkowo pstrykał do szuflady, głównie przyrodę. Zrywał się o trzeciej rano i ruszał w las. Aż przyjaciel rodziny, artysta plastyk, namówił go na wystawę. Włodzimierz obserwował oglądających: – Nie przypuszczałem, że zdjęcia mogą wzbudzać takie emocje.