Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Promocja czy korupcja?

Andrzej Nowakowski. Prezes Polskiej Izby Książki

Targi Książki Edukacyjnej są dobrą okazją do zastanowienia się nad rynkiem podręczników szkolnych. Powszechne odczucia streścić można następująco: podręczników jest za dużo, wydawcy coraz brutalniej walczą o rynek, powoli zaciera się granica między promocją a korupcją. Problem jest znacznie poważniejszy, niż wynikałoby to z komunikatu ministra edukacji, który prosi o przekazywanie nauczycielom obiektywnej informacji o podręcznikach, gdyż, cytuję: „poświęcanie uwagi tylko niektórym tytułom lub oficynom wydawniczym może stwarzać wrażenie stronniczości”.

Wiemy, że część wydawców zwyczajnie korumpuje nauczycieli. Wśród promocyjnych prezentów są „pierścionki z brylancikiem”, telewizory, sprzęt komputerowy, atrakcyjne wczasy lub wyjazdy na tzw. szkolenia za granicą. Jeżeli kupi pani jeden komplet naszych podręczników, to trzy inne damy gratis, a co pani z nimi zrobi, to już nas nie obchodzi, mówi wydawca. A wybór podręcznika przez nauczyciela oznacza, że takie same książki muszą kupić wszyscy jego uczniowie. To jest doskonały interes dla wydawcy. Przy dużych obrotach stać go na fundowanie wczasów zagranicznych nauczycielowi i towarzyszącej mu osobie, nauczyciel zaś de facto dorabia na czarno jako dystrybutor podręczników.

Na naszym rynku podręczników panoszą się dzikie obyczaje, których nigdzie w cywilizowanej Europie nie spotkamy. Jako prezes Polskiej Izby Książki oceniam ten proceder zdecydowanie negatywnie. Uważam, że sytuacja jest nienormalna i niemoralna. Najwięcej na tym procederze tracą uczniowie, którzy powinni być głównym celem pracy nauczyciela, autora książki i wydawcy. Tracą też księgarze, którzy dotychczas utrzymywali się głównie z handlu podręcznikami. Celem jest biznes i nikt dzisiaj nie ma prawa mówić, że jesteśmy świadkami rywalizacji, w której zwyciężą najlepsze podręczniki.

Polityka 35.2001 (2313) z dnia 01.09.2001; Komentarze; s. 13
Reklama