Archiwum Polityki

Darmowa wokanda

Szczyt kampanii wyborczej oraz nasilenia wzajemnych ataków i pomówień między kandydatami do parlamentu dopiero przed nami, a sędziowie już mają pełne ręce roboty. Nie ma dnia, by nie rozpatrywali wniosków urażonych na różne sposoby pretendentów do foteli w Sejmie i w Senacie. Niekiedy można odnieść wrażenie, że bardziej niż rzeczywista ochrona prawna dobrego imienia liczy się dla polityków dodatkowe medialne pięć minut – tym razem w sądzie.

Dzieje się to wszystko w ramach specjalnej przyspieszonej procedury przewidzianej przez ordynację wyborczą w artykule 91: „Jeżeli rozpowszechniane, w tym również w prasie, materiały wyborcze, a w szczególności plakaty, ulotki, hasła i wypowiedzi lub inne formy prowadzonej w okresie kampanii wyborczej agitacji, zawierają informacje nieprawdziwe, kandydat na posła albo senatora lub pełnomocnik wyborczy zainteresowanego komitetu wyborczego ma prawo wnieść do sądu okręgowego wniosek o wydanie orzeczenia:

1) zakazu rozpowszechniania takich informacji, 2) przepadku materiałów wyborczych zawierających takie informacje, 3) nakazania sprostowania takich informacji, 4) nakazania publikacji odpowiedzi na stwierdze-nia naruszają-ce dobra osobis-te, 5) nakazania przeproszenia osoby, której dobra osobiste zostały naruszone”.

Jak widać, w tym pojemnym przepisie mieszczą się zarówno rozlepiane na ulicach hasła i plakaty, oświadczenia wygłaszane w telewizji w ramach przysługującego czasu, jak też ostre słowa, które padają pod adresem konkurentów w czasie wieców, a także odnotowane na łamach prasy. Ich wspólną i konieczną dla zastosowania specjalnego sądowego trybu cechą musi być to, by były to informacje nieprawdziwe (w domyśle – szkalujące kandydata, obniżające jego prestiż w oczach wyborców). Natomiast z samego przepisu nie wynika, by kandydat musiał poczuć się obrażony.

Tymczasem przykłady z ostatnich dni pokazują, że to nie chęć sprostowania fałszu, lecz demonstracyjna próba ukazania doznanych bądź urojonych krzywd kieruje wnioskodawcami. M.in. przedstawiciele AWSP zażądali od koalicji SLD-UP przeprosin za niewyszukane słowa, w których oceniono cztery lata rządów prawicy. Z kolei Władysław Serafin pragnął satysfakcji od „Polityki” po artykule m.

Polityka 35.2001 (2313) z dnia 01.09.2001; Wydarzenia; s. 17
Reklama