Archiwum Polityki

„Łzy Ich Trojga”

Chciałbym odnieść się do tekstu Mariusza Czubaja i Mirosława Pęczaka (POLITYKA 31).

(...) Może autorzy artykułu są tak ograniczeni, że wystarcza im słuchanie, ale jest także takie grono bywalców koncertów, którzy chcą czegoś więcej. Udając się na koncert chcą z niego coś wynieść, obejrzeć widowisko, a nie tylko wyginające się panny w chórku, chcą poczuć klimat zespołu i to co on sam chce im przekazać w takiej formie, jaką uważa za najbardziej do tego odpowiednią. A spektakl z ogniem i chorągwiami nadaje się do tego wyśmienicie, wspaniale łączy się z klimatem koncertów Ich Troje, z osobowością jego twórców, z tekstami, w których są ukryte nieco głębsze myśli niż te, które wyjęli z kontekstu panowie Czubaj i Pęczak. (...) Nie jest mi wcale wstyd, że słucham i szanuję Ich Troje pomimo ich kiczowatości i komercji. (...)

Mariusz Szymanowicz

 

(...) Zupełnie nie rozumiem, jakim prawem panowie oczernili tak wspaniałe zespoły, jakimi są Łzy oraz Ich Troje. Nie wiem, na jakiej podstawie pisany był ten artykuł. Na pewno nie zainteresowali się panowie rynkiem muzycznym, bo tam można się dowiedzieć, że ten tzw. kicz sprzedaje tysiące płyt i zyskuje (płyta Ich Troje „ad. 4”) miano platynowej. (...)

Nie znam panów wieku, dlatego zastanawiam się, czy jeszcze panowie nie zaznali tego pięknego uczucia, czy może już nikt panów nie kocha. Z tego artykułu wynika, że pisali go znudzeni darami życia nieszczęśliwi zgorzkniali, pesymistyczni i ironiczni goście, dla których życie było na tyle łaskawe i nie pokazało ciemnych stron, aby potrafili cieszyć się drobiazgami i dobrze bawić przy piosenkach o lekkich tekstach i tanecznych rytmach.

Polityka 35.2001 (2313) z dnia 01.09.2001; Listy; s. 57
Reklama