Archiwum Polityki

Pół świata moje

Hipolit jak mało kto zna się na kosmosie. Od maleńkości oswojony z ziemią, nad nim – aż nadmiar nieba. – To bardzo ciekawy mieszkaniec – mówi sołtys Księżopoli. – Jedni uważają go za dziwaka, inni za filozofa.

Hipolit mieszka w zbitej z dykty altanie, którą nazywa magazynkiem dla pszczół. W zimie pierzyna przymarza mu do ścian. Postawił szopę nieopodal drewnianej chałupy, tej spod samego lasu, przedzielonej na pół zmurszałą ścianą. W jednej połowie jeszcze do niedawna nocował, w drugiej trzyma sześć krów. Zeszłej wiosny miał dziewięć, ale ktoś w nocy uprowadził dwie najdorodniejsze. Trzecia zdechła, opiwszy się pośniegowej wody. Czyściutkie, gadały z gospodarzem przez ścianę.

Ponadstuletni dom Hipolita zawalił się częściowo przed kilku laty. Ale solidne sprzęty zostały: wiekowa rosyjska szafa – prezent ślubny babci, i łóżko z misternie toczonymi ornamentami, za które niejeden koneser oddałby majątek. Na dębowym stole solidna przedwojenna walizka, w której pan Hipolit trzyma okulary w etui z chmurkami. W głębi sznur z bielizną rozjaśnia smugą poczerniałe ze starości ściany. Na dnie łóżka spoczywają zaczytane strony gazet. Przez okno ze szczeliną nieba pośrodku patrzy umęczony Zbawiciel.

Urodził się 15 kwietnia 1918 r. Uważa tę datę za magiczną. Wszystko, co nastąpiło potem w jego życiu, było mu przeznaczone. Dlatego Hipolit się nie buntuje. Nie złorzeczy. Nie ma pretensji. A świat jest pełen pretensji. – Wiek dwudziesty był w moim życiu i w życiu narodu tragiczny – mówi, podkładając drewienek pod ognisko na łące. – Teraz powinno być lepiej. Polskę czeka stabilizacja i odrodzenie moralne. A ta powódź? Ludzie mówią, że to kara Boska. Bóg dotyka ludzi, ale żeby wszystko na Boga składać? Po mojemu Polacy za dużo narzekają i osądzają innych. Na ten przykład w sklepie na wsi. Gadają, że wszystkiemu winni Żydzi, a ja pytam, z jakiego rodu jest Matka Boska, oni na to, że nie wiedzą. 83-letni mieszkaniec kolonii Księżopole Jałmużny w gminie Mokobody w powiecie siedleckim wpatruje się w stygnące po zmierzchu niebo nad swoim 13-hektarowym gospodarstwem.

Polityka 35.2001 (2313) z dnia 01.09.2001; Społeczeństwo; s. 79
Reklama