Archiwum Polityki

Vatel

[dobre]

W świątecznym numerze „Polityki” Zygmunt Kałużyński pisał smacznie o filmach, w których się je. Teraz należałoby dopisać do listy filmowych dań wykwintnych jeszcze jedną pozycję – jest to „Vatel” Rolanda Joffe („Misja”), obraz, który w 2000 r. otwierał festiwal w Cannes. Tytułowy François Vatel jest mistrzem ceremonii na dworze księcia de Conde, którego posiadłości znalazły się na skraju bankructwa i, jak się wydaje, nic już nie zapobiegnie ostatecznej katastrofie. Ale oto pojawia się niespodziewanie szansa: na zamku księcia zatrzyma się król, sławny Ludwik XIV, Król Słońce. A jak wiadomo nie tylko z historii, władca dobrze ugoszczony może łaskawszym okiem spojrzeć na poddanego. Książę de Conde wiąże z królewską wizytą ostatnią nadzieję na wybrnięcie z impasu, zleca więc Vatelowi przygotowanie królewskiej uczty, jakiej nigdy dotychczas w tych okolicach nie wyprawiono. Czasu jest niewiele, ale mistrz ma fantazję i potrafi zmobilizować personel. Obserwujemy przygotowania do uczty, a właściwie orgii gastronomicznej, mistrz Vatel wznosi się bowiem na szczyty kulinarnej doskonałości. Król Słońce jest wprost zachwycony zarówno kuchnią jak i poziomem serwowanych mu rozrywek. Zapewne cała historia zakończyłaby się happy endem, gdyby nie pojawiający się wątek romansowy: otóż nasz Vatel zakochuje się w pięknej królewskiej dwórce, naraża się pewnemu markizowi i sprawy zaczynają się poważnie komplikować. Kuchnia i romans – to już wystarczy na dobry film. Dodajmy jeszcze świetnych aktorów: Gerard Depardieu jako Vatel, Uma Thurman w roli dwórki, a któż by zagrał lepiej zblazowanego markiza niż Tim Roth. (zp)

[bardzo dobre]
[dobre]
[średnie]
[złe]

Polityka 3.2002 (2333) z dnia 19.01.2002; Kultura; s. 46
Reklama