To scena z Alexadrii, miasteczka slumsów pod Johannesburgiem. Takich podpaleń – i spaleń żywcem – było więcej. W sumie w zamieszkach przeciw cudzoziemcom, które ogarnęły townshipy dla czarnej biedoty, zginęło już ponad 50 osób, a 20 tys. straciło dobytek i musiało uciekać. Przybyszów, głównie z Zimbabwe i Malawi, oskarżano o to, że zabierają miejsca pracy, że tworzą zbrojne bandy, że okupują lokale socjalne. Każdy powód był dobry, bo nastroje w townshipach stały się wybuchowe: rosną ceny żywności, oficjalne bezrobocie przekroczyło 25 proc. W 48-milionowym kraju tych nielegalnych imigrantów jest od 3 do 5 mln, a życie ludzkie jest tu ciągle bardzo tanie. I ciągle oddala się południowoafrykańskie marzenie, że w RPA bez apartheidu bogactwa starczy dla wszystkich. A tymczasem ledwie starcza dla wybranych, nowej czarnej klasy średniej. Niestety, coraz trudniej ją dogonić.