Kochalski zasłynął pomysłami radykalnymi i kontrowersyjnymi. Po zamieszkach wywołanych przez warszawskich kiboli chciał zamknąć stadion Legii. Następnie ustalił, że dwie demonstracje: Parada Równości oraz Marsz Tradycji i Kultury przejdą podobną trasą w tym samym czasie (potem decyzja ta został zmieniona, a w końcu Roman Giertych zaapelował o odwołanie Marszu Tradycji).
Chrzest w bojach z pogranicza prawa i ideologii przeszedł „prawie prezydent” kilka miesięcy temu przy sporze o offowy klub Le Madame. Zarządca zajmowanego przez Le Madame lokalu – dzielnicowy Zakład Gospodarowania Nieruchomościami – chciał eksmisji klubu, który nie płacił za wynajem. Właściciele klubu tłumaczyli, że chcieli płacić, ale miasto nie przyjmowało pieniędzy. Potem doszedł spór o to, ile za użytkowanie się należy. Krystian Legierski z Le Madame twierdzi, że p.o. prezydenta obiecał pomóc w konflikcie. Gdy jednak w finansowych negocjacjach pojawił się pat i do klubu wszedł komornik, Kochalski nie odbierał telefonu.
– Powiedziałem, że przez 48 godzin nie będzie egzekucji. I, że jak pieniądze będą na koncie, to możemy rozmawiać o przyszłości klubu. Jeśli jest spór co do kwoty, nie ma umowy – proszę opuścić lokal – mówi Kochalski rytmicznie, niemal skandując.
Rozluźnia się opowiadając o inwestycjach. Po latach zawirowań udało się rozstrzygnąć przetarg na odbudowę Pałacu Saskiego. Są też oferty na modernizację Krakowskiego Przedmieścia. Ma dobry dzień.
Mirosław Kochalski skończył LO w Iławie w klasie o profilu matematyczno-fizycznym. I choć potem odebrał humanistyczną edukację, zachował właściwy ścisłym umysłom sposób postrzegania świata. Jedni w jego żelaznej precyzji widzą siłę, inni – źródło problemów. – W zarządzaniu ważniejszy niż twardy dysk jest procesor – zauważa Rafał Pasieka, bliski współpracownik Kochalskiego, obecnie p.