Archiwum Polityki

Moc mocarstw

Niemcy znów są kimś. Tak jak w roku 1878 na Kongresie Berlińskim ustalano przyszłość państw bałkańskich, tak teraz na konferencji w Bonn – a nie w Paryżu czy Abu Zabi – zaczęto układać przyszłość Afganistanu. Wtedy Bismarck odgrywał rolę „uczciwego maklera”, zresztą dobrze pilnując niemieckich interesów. Czy dziś tę rolę przejmuje Gerhard Schröder? Czym kanclerz Niemiec zasłużył sobie na taką pozycję w stosunkach międzynarodowych? Bezwzględną – jak powiedział – solidarnością ze Stanami Zjednoczonymi po 11 września, szczególną rolą w europejskim dyrektoriacie trzech mocarstw: Anglii, Francji i Niemiec, czy tradycją dobrych stosunków niemiecko-afgańskich jeszcze z okresu międzywojennego?

Nie jest jednak wykluczone, że Gerhard Schröder wyraźnie dał do zrozumienia prezydentowi Bushowi, że w obliczu wewnątrzpolitycznych zawirowań wokół udziału Bundeswehry w koalicji antyterrorystycznej musi mieć dowód na to, że wojna jest częścią szerszej koncepcji budowania pokoju. Za bez mała rok wybory do Bundestagu, gospodarka siadła, koalicja rządowa z Zielonymi na progu załamania właśnie ze względu na wojnę, w tej sytuacji konferencja afgańska w Bonn byłaby dowodem, że wierność sojusznikowi się opłaca. I prezydent Bush się zgodził.

Na pierwszy rzut oka kanclerz ma wszelkie powody do zadowolenia. Tym bardziej, że drakońskim manewrem okiełzał pacyfistów zarówno we własnych socjaldemokratycznych szeregach jak i u Zielonych, którzy z potwornymi bólami brzucha zaakceptowali wojenną politykę Schrödera i Fischera. I znów chichot historii, to akurat SPD i Zieloni dwa (a jeśli liczyć Macedonię to trzy) razy po II wojnie światowej wyprowadzili niemieckich żołnierzy na pole bitwy. Gerhard Schröder uzyskał tzw. większością kanclerską, a więc głosami koalicji rządowej, wotum zaufania w sprawie Bundeswehry, a zjazdy – SPD w Norymberdze i Zielonych w Rostocku – potwierdziły politykę rządu. Wszystko w porządku, czego chcieć więcej!

Ameryka obca

Co takiego Niemcy ugrały po 11 września w polityce międzynarodowej, czy Schröder już się objawił jako drugi Bismarck, czy to tylko historyczne złudzenia?

W ciągu ostatnich tygodni w niemieckich mediach łatwo znaleźć sygnały świadczące o powrocie zmory antyamerykanizmu. Nawet wydawca tygodnika „Spiegel” Rudolf Augstein domagał się „nowego przemyślenia stosunku Niemiec do USA”, ponieważ Amerykanie „zbombardowali do cna i tak głodujący kraj”.

Polityka 49.2001 (2327) z dnia 08.12.2001; Świat; s. 34
Reklama