Członkowie Trybunału Stanu, to nie ulega wątpliwości, muszą być osobami nieposzlakowanymi. Funkcja jest co prawda społeczna – sędziowie za swoją pracę nie otrzymują wynagrodzenia, a jedynie diety za udział w posiedzeniach (224 zł) – ale niesłychanie prestiżowa. Czy w Trybunale powinni zasiadać ludzie podejrzewani o nieetyczne postępowanie? Oczywiście nie powinni, ale jak to wytłumaczyć 401 posłom, którzy oddali swoje głosy za kandydaturą pani Żarskiej? Być może zawierzyli posłance Samoobrony Renacie Beger, która z sejmowej mównicy rekomendowała kandydaturę Róży Żarskiej – wystawiła jej słodką laurkę. Ale wiarygodność tej rekomendacji jest taka sama jak wszystkiego, co pada z ust Andrzeja Leppera i jego zaufanych. – Lepper pytany, jaką swoją cechę uważa za najlepszą, przeważnie odpowiada, że prawdomówność, ale to zmyłka, bo bez wątpienia jest zwykłym łgarzem – wyraża opinię do niedawna bliski współpracownik wodza Samoobrony. – To się udziela innym, chociaż czasem to ci inni uczyli Andrzeja, jak posługiwać się kłamstwem. Pani Żarska była z nim od samego początku, miała na Leppera duży wpływ.
Lepper i jego adwokaci tańczą z sądami już od wielu lat. Stosują skuteczną taktykę przewlekania spraw w nieskończoność. Mechanizm jest znany: raz nie stawia się oskarżony, innym razem jego obrońca. W świetle sądowych dokumentów Róża Żarska jest osobą o słabym zdrowiu. Nie stawia się na rozprawy, bo akurat ma gorączkę albo katar. Czasem powodem jest tzw. kolizja terminów – w lutym Sąd Rejonowy w Łodzi po raz 11 odroczył proces Leppera, bo nie stawił się ani oskarżony, ani jego prawnicy. Pisemnie powiadomili sąd, że w tym czasie mają rozprawę w elbląskim sądzie. Skłamali, bo tam też ich nie było. Żarska wysłała do Elbląga zwolnienie lekarskie.