Archiwum Polityki

Wypuścić Serbów z getta

Serbom rzecz jasna trudno pogodzić się z utratą Kosowa i z pewnością czują się upokorzeni. Ale nie szykują się na wojnę. Do grup chuliganów, którzy podpalili amerykańską ambasadę i plądrowali sklepy w centrum Belgradu, przyłączyło się ostatecznie niewiele osób. Radykałowie, którym rozruchy byłyby na rękę i zapewne pomogli je zorganizować, czują zawód. Rozczarowany jest także premier Vojislaw Kosztunica, który robi wszystko, żeby zatrzymać Serbię w drodze do Europy i normalności. Wybuch niezadowolenia można było przewidzieć. Ale młodzi Serbowie są zmęczeni. Chcą żyć jak ich rówieśnicy, uczyć się, podróżować. Nie chcą być wciąż postrzegani jako ci, którzy potrafią jedynie podpalać i zabijać. Nie chcą, żeby zamykano przed nimi granice.

Prezydent Boris Tadić obiecał, że nie zaprzepaści szansy, nie zaprzestanie zabiegów o szybkie wejście Serbii do europejskich struktur. Obiecał też, że nie zaprzestanie zabiegów dyplomatycznych w obronie serbskiego Kosowa. Wydaje się, że Serbowie mu zaufali. Swój sprzeciw wobec niepodległości Kosowa zamierzają demonstrować pokojowo, poważnie. Tak jak to robili wielokrotnie, protestując przeciwko reżimowi Miloszevicia. Wtedy świat tego nie dostrzegał. Może dziś będzie inaczej. Europa nie powinna się dziwić Serbom, skoro sama nie jest do końca wobec nich w porządku. Powinna zaproponować im rozsądną perspektywę. Bo przecież kolejne pokolenie nie może wyrastać w getcie i uczyć się wrogości do świata, bo ten jest z Albańczykami.

Polityka 9.2008 (2643) z dnia 01.03.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama