Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Biblijna kampania

Polityka i religia to materiały łatwopalne, lepiej ich nie łączyć ze sobą. Ale nie w USA. W tegorocznej kampanii prezydenckiej tradycyjnie roi się od bliblijnych cytatów i aluzji. Znawca tematu prof. Jacques Berlinerbau z waszyngtońskiego katolickiego Georgetown University zdążył już wydać na ten temat książkę. Najwyższe noty wystawia senatorom Obamie i Clinton: oboje sięgają po Pismo z umiarem, wręcz dyskretnie, tyle ile trzeba, by zwrócić uwagę religijnej części elektoratu. Za niedoścignionych jak dotąd mistrzów tej politycznej biblistyki stosowanej amerykański uczony uznał obu Bushów. Barack Obama i Hillary Rodham Clinton wygrywają też w rankingu God-o-Meter na internetowej witrynie beliefnet. com. Tu ocenia się kandydatów na prezydenta w skali 0–10, 0 oznacza całkowite zlaicyzowanie, 10 – silne skłonności do teokracji. W styczniu wśród kandydatów demokratycznych prym wiódł Obama, a wśród republikańskich pastor baptysta Mike Huckabee i mormon Mitt Romney. Teraz Obamę dogoniła (przynajmniej tutaj, jak już nie może w prawyborach) pani Clinton (oboje po 9 punktów). Wśród kandydatów republikańskich najbardziej teokratyczni pozostają Huckabee i Romney (po 8); John McCain – dziś faworyt wyścigu do Białego Domu w obozie konserwatywnym – zebrał 5 punktów. Nie przysporzy mu to zwolenników w elektoracie, dla którego religia jest podstawowym kryterium oceny kandydata.

Polityka 9.2008 (2643) z dnia 01.03.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama