Polacy masowo oglądali na You Tube piosenkę o Jożinie, Niemcy ściągają zbiorowo filmik o kłopotach własnej floty. Najpierw ktoś krzyczy: uwaga! A potem wpadają na siebie dwa okręty patrolowe. Pogoda świetna, miejsce akcji: wybrzeża Libanu, gdzie Niemcy pełnią służbę w ramach NATO. „Deutsche Marine na wojnie... sama ze sobą”, tytułuje odsyłacz Spiegel Online. A wkrótce pojawiły się następne: kraksa na skałach Norwegii, ostrzał Lubeki podczas naprawy działa i pięć innych przypadkowych strzałów oraz nowa fregata, która nie umiała pokonać kanału portowego. Takie filmiki to broń masowego rażenia. Rzecznik marynarki kpt. Götz Meiert tłumaczył, że liczba wypadków utrzymuje się w normie, a wszystko to wina You Tube; kiedyś o nich pisały gazety w małych notkach, a teraz zaśmiewa się z nich cały naród.
Polityka
9.2008
(2643) z dnia 01.03.2008;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 11
Reklama