Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Sprawdzian Najjaśniejszej

Donald Tusk, jak się okazuje, wcale nie musi tak wiele robić, by notowania Platformy Obywatelskiej były nadal wysokie, mimo że upłynęło już 100 dni rządzenia. Wydaje się, jakby prawdziwe życie Polaków toczyło się gdzie indziej niż w zaciętym sporze PO z PiS. I Platforma postanowiła skupić się na tym „gdzie indziej”. W końcu jednak usłyszy: sprawdzam.

Opozycja od 100 dni krzyczy, że tak nieporadnego szefa rządu nie było nigdy. Nawet ci, którzy głosowali w ostatnich wyborach przeciwko PiS, także wyrażają niepokój, że nie wiadomo, o co chodzi w tym wszystkim, jaki jest program nowej ekipy, gdzie jest, do diabła, ta strategia. Gdzie są ustawy, gdzie reformy, dlaczego Mariusz Kamiński i Andrzej Urbański, a także wielu innych, którzy tak posłusznie służyli Jarosławowi Kaczyńskiemu, nadal urzędują w najlepsze, dlaczego nie ma jakiegoś widocznego i spektakularnego przełomu, który by raz na zawsze zamknął IV RP i wreszcie rozpoczął zapowiadaną przez Tuska epokę Najjaśniejszej.

Rzeczywiście metodę rządzenia Donalda Tuska już widać, ona zdaje się polegać na tym, by do przodu posuwać się powoli, małymi krokami, od sprawy do sprawy, by nie czynić ruchów gwałtownych i by nie ogłaszać żadnej rewolucji. Bo w końcu właśnie przeciwko rewolucji Polacy głosowali w październiku 2007 r., przeciwko szumnym zapowiedziom i wielkim hasłom. Chodzi o to, by z pełzających i nizanych w codziennej polityce faktów i decyzji stworzyć warkocz, który rozerwać będzie bardzo trudno, by strategia wyłoniła się w praktyce rządzenia, a nie poprzez jej uroczyste ogłaszanie. Na wszystko przyjdzie kolej w swoim czasie. A jeśli już ktoś marzy o wielkim planie politycznym, to proszę bardzo. Donald Tusk ma taki plan na podorędziu: zmiana konstytucji i ordynacji wyborczej (okręgi jednomandatowe), likwidacja Senatu i wprowadzenie podatku liniowego... Tyle tylko, że wobec gwarantowanej obstrukcji prezydenta i opozycji nie ma on żadnych politycznych szans na realizację, przynajmniej na razie. Trzeba więc zająć się tym, co realne.

Zamysł Tuska polega na tym, że sama metoda staje się programem, zresztą konsekwentnie prezentowanym już w czasie kampanii wyborczej (osławiony powrót do „normalności” i deklaracje miłości oraz pokoju i spokoju w życiu społecznym), a także potwierdzanym w licznych wypowiedziach premiera, choćby na łamach „Polityki”.

Polityka 9.2008 (2643) z dnia 01.03.2008; Temat tygodnia; s. 12
Reklama