Archiwum Polityki

Kucharz z Kotletem poszli w miasto

Wyrok w procesie bandy Krakowiaka wywołał euforię. Ogłoszono, że to już koniec polskiej mafii, bo sąd rozliczył ostatniego z wielkich bossów. Kłopot w tym, że inni znani gangsterzy właśnie wyszli lub wychodzą na wolność.

Ten zakończony właśnie proces to w gruncie rzeczy poważna wpadka wymiaru sprawiedliwości. Trwał rekordowo długo, aż siedem lat (od 2001 r.) i zapewne kosztował też rekordowo (jeszcze nie zsumowano wydatków na biegłych, transport oskarżonych i zabezpieczenie antyterrorystyczne). Wystarczyło, że zachorowała ławniczka, aby mozolna praca sądu została przekreślona. Okazało się bowiem, że zastępczy ławnik w międzyczasie wyjechał za chlebem za granicę i po 60 posiedzeniach proces trzeba było zaczynać od zera.

Dla Janusza T. ps. Krakowiak prokurator żądał dożywotniego więzienia. Wyrok, jaki zapadł – 25 lat pozbawienia wolności – to porażka prokuratury. Janusz T. odsiedział już w areszcie 9 lat, za 11 lat może starać się o warunkowe zwolnienie. Gdyby jego prośby zostały wysłuchane, wyszedłby na wolność jako 55-latek. Byłby zapewne nie mniej groźny dla społeczeństwa niż w 1999 r., kiedy go aresztowano.

W czasie kiedy sądzono Krakowiaka, Oczko, Zdzicha i 28 pozostałych członków bandy, na wolność wychodzili bossowie i żołnierze innych groźnych gangów. Zamykano ich kilka lat temu w świetle jupiterów, relacjonowano procesy, emocjonowano się likwidacją mafii. Teraz, kiedy po kolei opuszczają więzienia, panuje cisza.

Wychodzą, bo skończyły im się kary, niektórzy korzystają z warunkowych zwolnień, inni z przerw w odbywaniu kary (np. z powodów rodzinnych albo zdrowotnych). – To naturalne – mówi wiceminister spraw wewnętrznych Adam Rapacki, który jako wysoki oficer policji nadzorował rozbijanie na przełomie 1999 i 2000 r. największych polskich gangów. – Nie skazano ich przecież na niebyt. Wychodzą po odbyciu wyroków. Ważne, jacy wychodzą?

Siedzieli przeważnie na specjalnych oddziałach dla niebezpiecznych, w celach jedno-, dwu-, najwyżej trzyosobowych.

Polityka 9.2008 (2643) z dnia 01.03.2008; Kraj; s. 24
Reklama