Archiwum Polityki

Tabor skomercjalizowany

Graj piękny Cyganie – Ciechocinek 2000, TVP 2

O tym, że małe narody, jeśli nie będą się wspierać, wyginą, mówił podczas europejskiej debaty (patrz recenzja obok) Paul Lendvai, naczelny redaktor austriackiego „Europaische Rundschau”. To samo twierdziła Maryla Rodowicz, która śpiewała, że „dziś prawdziwych Cyganów już nie ma”. Podczas transmisji z czwartego międzynarodowego festiwalu piosenki Romów w Ciechocinku można to było stwierdzić naocznie. Niemal wszystkie zespoły – czy to z Gruzji, czy z Wiednia, Petersburga, Kijowa, Szczecinka – grały i śpiewały muzykę cygańską skażoną komercyjnymi wymaganiami współczesnej publiczności. Wyraźnie było widać, że muzycy, śpiewacy i tancerki na co dzień żyją ze swej sztuki, co nie jest oczywiście naganne, więc starają się jak mogą spełnić oczekiwania restauracyjnej bądź estradowej publiki. Najjaskrawszym i najbardziej przykrym dla mnie przykładem Cygana skomercjalizowanego, a co za tym idzie ulukrowanego, ulizanego i całkiem nieautentycznego był Don Wasyl i jego zespół Roma. Muszę dodać, że artyści z Romy, zwłaszcza na tle laureatów festiwalu, zaprezentowali wysoki profesjonalny poziom. Muzycy wykazali się niezwykłą biegłością w opanowaniu instrumentów, śpiewaczki i śpiewacy doskonale ustawionymi głosami, tancerze – a zwłaszcza solista stepujący – nadzwyczajnym wyczuciem rytmu, gibkością i finezją ruchu. Co więc mam do zarzucenia romskim artystom? Otóż właśnie ów nadmierny profesjonalizm, który doprowadził do tego, że zamiast autentycznych romskich piosenek i pieśni z ciechocińskiej muszli można było usłyszeć cygański rap i disco polo. I w tym momencie widownia biła zespołom największe brawa. A widownia ta była w zdecydowanej większości romska.

Polityka 31.2000 (2256) z dnia 29.07.2000; Tele Wizje; s. 87
Reklama