Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Swobodne spadanie

Znam od lat powroty do kraju, nawet z najkrótszych podróży, jako momenty radosne, bo przecież nigdzie nie jest tak dobrze jak w domu (tak poucza przysłowie). Ostatnio jednak naturalna radość miesza mi się ze smutkiem, a czasem goryczą, kiedy widzę, w jakim stanie jest nasze życie publiczne. To poczucie goryczy rośnie we mnie na widok spraw najbliższych. To co się dzieje z kulturą w naszym kraju, musi budzić smutek i rozczarowanie. Wydaje się, że ciągle spadamy, lecąc swobodnie z wierzchołka naszych złudzeń ku powszechnej polsatyzacji; termin jest autorstwa Kazimierza Kutza – w swoim niestrudzonym tworzeniu klarownych skrótów określił ostatnio kulturę artystyczną jako karmę dla nietoperzy, którą publiczny nadawca telewizyjny wykłada głównie w mrokach nocy. Sam od lat nazywałem ten pomysł kulturą bezsenności, ale przyznaję, że Kazimierz zrobił to lepiej.

Można z łatwością powiedzieć, że kultura artystyczna to jest deser, a tu nie ma co do garnka włożyć, ale wiemy, że niezwykłe wzloty ducha rozgrywały się nieraz przy pustym żołądku. Proces swobodnego opadania nie dotyczy wyłącznie sztuki. Można wskazać postępujący spadek wykształcenia ludzi, którym powierzamy władzę – ostatni parlament jest najmniej uczony w historii wolnej Rzeczpospolitej i mimo że w narodzie poziom wykształcenia szybko rośnie, w demokratycznie wybranej klasie politycznej kierunek zmian jest przeciwny. Stoik może wyrazić nadzieję, że ta naturalna sprzeczność spowoduje, iż ten proces się odwróci, ale ja już mam swoje lata i nie chciałbym tracić czasu pod rządami tych, którzy nie pobierali wielu nauk.

Samej sztuki rządzenia podobno też trzeba się uczyć, ale tu, jako zbiorowość, mamy poważne braki. Wypadł nam z historii cały wiek dziewiętnasty. Nie mamy tradycji własnej administracji, dwudziestolecie wojenne zatarło się w pamięci po czterdziestoleciu Peerelu i dziś oglądamy je trochę w krzywym zwierciadle naszych potrzeb idealizowania dobrych czasów, które już były.

Polityka 48.2001 (2326) z dnia 01.12.2001; Zanussi; s. 97
Reklama