Archiwum Polityki

Porządek rządzenia

Jarosław Kaczyński zdawał się mieć jasną koncepcję rządzenia i przemyślany pomysł na państwo. Stworzył chaos. Donald Tusk zwyciężył w ostatnich wyborach parlamentarnych, dyskredy­tując teorię i praktykę poprzedników. I to wystarczyło. Ale teraz już nie wystarczy.

Tusk otrzymał wsparcie nie tylko od tych, którzy idee Prawa i Sprawiedliwości odrzucali, ale także od tych, którzy w nie wierzyli, lecz nie podobała im się nieporadność administrowania połączona z agresywną ideologią.

Bilans tego dwulecia powinien być sporządzony, gdyż PiS propagandowo przedstawia się dzisiaj jako partia rządząca świetnie, a jej prezes był podobno premierem lepszym nawet od Kazimierza Marcinkiewicza. O którym Jarosław Kaczyński w okresie wczesnej łaskawości mówił bez mała jako o premierze Tysiąclecia i drugim Kazimierzu Wielkim. Uwaga, bo za chwilę ludzie w tę propagandę uwierzą. Zwłaszcza że Donald Tusk zaczyna swoje rządzenie niezbyt przekonująco, tak jakby dopiero uczył się roli. Oczywiście, nie był do niej przygotowany w tym sensie, że wcześniej ani nie rządził, ani też nie sprawował żadnej realnej władzy. Ale jednak stał na czele największej siły opozycyjnej, a w końcu można było zakładać – choćby teoretycznie – że wygra się nadchodzące wybory.

Platforma stwarzała po drodze pozory, że jakieś poważne przygotowania programowe wewnątrz partii trwają. Powstał nawet osławiony gabinet cieni z Janem Rokitą na czele, w którego składzie znaleźli się – jak można było domniemywać – przyszli ministrowie, a przynajmniej najmądrzejsi eksperci. Historia tego gabinetu była dość osobliwa. Coś tam nawet w nim wymyślono i opracowano, potem jednak pojawił się problem, kto jest głównym promotorem tego zbioru i kto politycznym właścicielem, co między innymi stało się początkiem końca kariery Jana Rokity w Platformie Obywatelskiej, przynajmniej na tamtym etapie.

Tak czy inaczej, układanka zaczęła się od punktu zerowego 21 października 2007 r. i trwa nadal.

Każdy dzień przynosi personalne nominacje i denominacje, które są zapewne skutkiem naturalnego utrząsania się ośrodka władzy, ale na pewno nie są realizacją wcześniej przyjętego planu.

Polityka 7.2008 (2641) z dnia 16.02.2008; Kraj; s. 18
Reklama