Archiwum Polityki

Nowi starzy

W Polsce wciąż pokutuje stereotyp, że starość w ośrodku czy pensjonacie to okrutna ostateczność. Ale to się zmienia. Bo zmieniają się starzy.

Irena Miszke, lat 76, emerytowana aktorka Teatru Starego w Krakowie, sama szczegółowo zaplanowała swoją starość. Wymyśliła, żeby na końcówkę życia osiąść w Domu Aktora Seniora w Skolimowie. Gdzie od paru dobrych lat mieszka jej były mąż, wciąż zaprzyjaźniony. – Tam się człowiek sprowadza ze swoimi meblami. Pokojowe przynoszą śniadanie do łóżka i nigdy nie wchodzą bez pukania – opowiada. – Ale najważniejsze, że tam się dzieje życie towarzyskie. A gdy już się człowiek całkiem pochoruje, to czeka na niego taki mały szpitalik.

Pani Irena od paru już lat regularnie spędzała w Skolimowie dzień albo dwa. W tym roku zdobyła się na odwagę i złożyła papiery. Krakowska pomoc społeczna nie chciała dofinansowywać pobytu aż pod Warszawą, ale artyści ze Związku Artystów Scen Polskich wystarali się o zgodę. I wtedy pani Irena przestraszyła się, bo przed wyprowadzką miała zlikwidować dom. Tamta z trudem wywalczona zgoda przepadła. Ale za kilka miesięcy Irena Miszke znów spróbuje. Bo przecież, mówi, w rachubę nie wchodzi nic innego niż Dom w Skolimowie. Być może to pierwsze pokolenie, które potrafi sobie odpowiedzieć na pytanie: czego chcę na starość? Podjąć decyzję o sobie, nawet jeśli jest trudna. Bo jaka ma być, skoro trzeba wyrzec się własnego domu?

Z badań prowadzonych przez Annę Cieślik, Agnieszkę Zubik i Martę Bańczarowską z Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego wyłania się obraz pokolenia, które jest zaskakująco wolne od kulturowych stereotypów. Choć kobiety zdają sobie sprawę, jak wedle potocznej opinii powinny spędzić starość (rodzina i wnuki), to większość dystansuje się od takiego pomysłu. One mają na własną starość inne plany.

Najmłodsi starzy są coraz lepiej wykształceni.

Polityka 7.2008 (2641) z dnia 16.02.2008; Ludzie; s. 80
Reklama