Archiwum Polityki

Czekając na słońce

Artur Balazs. Minister rolnictwa i rozwoju wsi

Jeśli pogoda ostatecznie nie pokrzyżuje nam szyków, w tym roku powinny być niezłe zbiory. Z prognoz wynika, że w całej Polsce rolnicy zgromadzą około 25 mln ton zbóż, a zatem więcej niż w minionym. Zmienna pogoda, duże opady deszczu i powódź w części kraju sprawiły jednak, że żniwa są spóźnione co najmniej o dwa tygodnie. W tej sytuacji nie da się więc uniknąć spiętrzenia prac polowych, jednoczesnych żniw na prawie całym terytorium i kolejek w punktach skupu. Powódź w wielu miejscach spustoszyła pola i łąki, a silne deszcze, grad i wichury miały wpływ zarówno na wielkość plonów jak i jakość zboża. Może się więc zdarzyć, że część rolników będzie miała kłopoty ze sprzedażą po wysokiej cenie pszenicy i innych zbóż konsumpcyjnych, jeśli dostawy nie będą odpowiadać standardom jakościowym porównywalnym z tymi, jakich wymaga się od rolników w krajach Unii Europejskiej. Były nadzieje, że w tym roku trafi do skupu około 4,2 mln ton najwyższej jakości pszenicy i żyta, co pozwoliłoby uniknąć importu. Obecnie te szacunki wydają się już mniej realne.

Wiem, że wysokie oczekiwania zakładów zbożowych i wyśrubowane normy wzbudzają sprzeciw niektórych organizacji rolniczych, ale jednocześnie nie sądzę, by pomysł przekwalifikowania zbóż paszowych na jadalne spotkał się ze zrozumieniem u piekarzy, a przede wszystkim u konsumentów. Polscy producenci mleka, mięsa i także zbóż muszą się przyzwyczaić do rosnących oczekiwań rynku. Myślę, że zboża paszowe, a także pozaklasowe zboża konsumpcyjne znajdą jednak nabywców u producentów trzody chlewnej. Popyt na wieprzowinę ostatnio rośnie, ceny są przyzwoite i to jest najbardziej sensowna, naturalna droga upłynnienia nadwyżek.

Polityka 33.2001 (2311) z dnia 18.08.2001; Komentarze; s. 13
Reklama