Archiwum Polityki

Trzy rocznice

Jakże zmienna jest dziejowa pamięć. Za każdym zakolem historii inne wspominamy wydarzenia, inne obchodzimy jubileusze. Słów więc parę o sierpniowych rocznicach zapomnianych.

Czterdzieści lat temu (dokładnie dziesięć minut po północy 13 sierpnia 1961 r.) oddziały wschodnioniemieckiego wojska i policji wspierane przez grupę „obserwatorów” radzieckich obsadziły linię demarkacyjną między wschodnim i zachodnim Berlinem. Natychmiast jednostki saperskie przystąpiły do zrywania nawierzchni ulic i budowania zasieków z drutu kolczastego. W cztery dni później w miejsce tej prowizorki stawiać zaczęto potężny betonowy mur. W berlińskim Muzeum Muru obejrzeć można dokumentację, jakie nieprawdopodobne sposoby przychodziły na myśl odgrodzonym, żeby jednak przedostać się na drugą stronę. Pośród eksponatów są tu i trampoliny, i balony, jest nawet miniaturowa łódź podwodna. Owe spektakularne ucieczki, często zakończone tragicznie, gdyż strażnicy mieli rozkaz strzelać ostrymi nabojami, miały nie tylko indywidualne znaczenie. Prezydent RFN Gustav Heinemann mówił, iż paradoksalnie ten mur hańby jest błogosławieństwem dla Niemiec, bo ludzie są z natury egoistyczni i woleliby nie myśleć o niewygodnych sprawach. Ta brutalna zapora zmusza zaś do pamiętania o krzywdzie, niesprawiedliwości... nie pozwala pójść do piwiarni z beztrosko czystym sumieniem. W jakiejś mierze to się sprawdziło. Kiedy po dwudziestu ośmiu latach mur runął, nastały chwile euforii. Największe gwiazdy śpiewały na rumowisku, trwał wielodniowy karnawał. W niecałe dwanaście lat później Niemcy z zachodnich landów krzywią się na „Osti” i ani im w głowie solidarność.

Rocznica kolejna: sto trzydzieści lat temu, 14 sierpnia 1871 r.

Polityka 33.2001 (2311) z dnia 18.08.2001; Stomma; s. 90
Reklama