Nigdy bym nie pomyślał, że jak będę się żegnał z czytelnikami „Polityki”, czytał będę wiersze Tomasza Różyckiego; nigdy bym nie przypuścił, że z zachwytu dla nowego tomu tego poety („Kolonie”, Wydawnictwo Znak) czynił będę „posąg pożegnania”, ale w końcu taka „jest skryby najjaśniejsza chwała: /w felieton mieni nawet pożegnanie. /Ta kartka wieki będzie tu płakała, /I łez jej stanie” – że pozwolę sobie na niewyszukaną, ale mam nadzieję nie wyłącznie komiczną, parafrazę.
Polityka
25.2006
(2559) z dnia 24.06.2006;
Pilch;
s. 104