Od dwóch lat z okładem, kiedy w TOK FM Tomasz Wołek nazwał mnie „poprawniakiem”, noszę ten epitet na sercu jak order. Teraz, dzięki kolejnym odsłonom obłędu i zakłamania, noszę go z coraz większą dumą.
Duma – zgodnie z zasadami IV RP – wymaga upamiętnienia. Zanim jednak wyrwawszy się z okowów „rewolucji moralnej” postawimy „pomnik poprawności”, należy jej się przynajmniej wzniosła pieśń – albo chociaż przyśpiewka ku chwale. Na to możemy sobie pozwolić już teraz.
Zwrotka pierwsza
– graj mi, Romie, graj
Mam coraz więcej pewności,
że w naszej rzeczywistości
nie ma wolności
bez poprawności.
Trudno mi dziś uwierzyć, że niespełna cztery lata temu z beztroskim rozbawieniem czytałem w „Rzeczpospolitej” debatę o poprawności.
Polityka
28.2006
(2562) z dnia 15.07.2006;
Kraj;
s. 32