Archiwum Polityki

Rembrandt po polsku

Czterechsetną rocznicę urodzin wielkiego malarza świat uczcił prawdziwie po królewsku. Jego obrazy kursowały po świecie z wystawy na wystawę, choć rzecz jasna najwięcej ich i w najprzeróżniejszych konstelacjach można było obejrzeć w Holandii. A w Polsce? Na wystawach w Krakowie i Gdańsku pokazano część jego grafik, na kończącej się właśnie w Łodzi (do 29.10) – niemal wszystkie ryciny. Ale najpoważniejszym akcentem ma być ekspozycja w Muzeum Narodowym w Warszawie. A to dlatego, że poza 170 akwafortami wystawionych zostanie także 30 rysunków, w większości pochodzących z kolekcji Henryka Lubomirskiego, podarowanej w 1823 r. Zakładowi Narodowemu im. Ossolińskich (miała ta dawna arystokracja gest!). Niestety, nie obejrzymy ani jednego obrazu Rembrandta, bo te nieliczne, które posiadamy, wypożyczyliśmy do krajów, które i tak mają ich w nadmiarze. Choć więc bez efektownych akcentów, wystawa i tak zapowiada się bardzo ciekawie. Tym bardziej że był Rembrandt równie genialnym mistrzem piórka i rylca co pędzla. A w niezobowiązujących małych formach, nie powstających za pieniądze i na konkretne zamówienie, mógł pofolgować swojej artystycznej wyobraźni i eksperymentatorskim zapędom. To ekspozycja bardziej do kontemplowania niż głośnych zachwytów, ale przepuścić ją byłoby grzechem.

Piotr Sarzyński

Rembrandt. Rysunki i ryciny w zbiorach polskich

, Muzeum Narodowe w Warszawie. Wystawa czynna do 3.12. br.

Polityka 43.2006 (2577) z dnia 28.10.2006; Kultura; s. 69
Reklama