Archiwum Polityki

Przepraszam wuja Wacka

Claude Lévi-Strauss pouczał zawsze swoich studentów: „Jeżeli nawet jesteś absolutnie przekonany, że Lizbona jest stolicą Portugalii, to jednak na wszelki wypadek sprawdź to jeszcze w encyklopedii”. I rzeczywiście – są prace Lévi-Straussa niesłychanie pedantycznie udokumentowane. Kiedy pisał książkę o wyobrażeniach mitycznych związanych z lelkiem, to nie dość, że wynotował kilkanaście ornitologicznych buchów (choć miało to zupełnie uboczne znaczenie dla przewodu), ale dodatkowo, wiedząc o mojej ptasiej manii, zwrócił się do mnie z pytaniami dotyczącymi występowania zwierzęcia w Polsce. Wykorzystał z tego może jedno zdanie, ale oczywiście zamieścił w dziele oficjalne podziękowanie.

Przeciwieństwem francuskiego strukturalisty był nasz Jan Stanisław Bystroń. Anegdota uniwersytecka zaręcza, że podczas wykładu tak oto niefrasobliwie przytaczał wieszcza: „Nam strzelać nie kazano. Wstąpiłem na wały – I spojrzałem na pole, gdzie armaty grzmiały...” Jest w tym zresztą pewna logika, gdyż wleźć na działo jest bardzo trudno, a wstąpić zgoła się nie da, więc rozsądniej jest obserwować pole bitwy z wału. Tym niemniej Mickiewicz w grobie się przewracał.

Wierzę święcie w tę opowiastkę, gdyż redagowałem ongiś wybór pism Bystronia. Jest on jednym z moich ulubionych etnologów, więc już z tego choćby powodu pracowałem sumiennie i tak starannie, że Lévi-Strauss byłby zadowolony. Oszaleć było można. Okazało się bowiem, że nie tylko „Redutę Ordona” cytował mistrz z pamięci. Ale pies wąchał cytaty – te zawsze jakoś można odnaleźć; dotyczyło to jednak również przypisów. Jeżeli znajdowało się na przykład odwołanie: Detiuk, Ramoty o Wołyniu, Wilno 1871, t.

Polityka 11.2001 (2289) z dnia 17.03.2001; Stomma; s. 106
Reklama