Archiwum Polityki

Kropiwnicki w szachu

Los Jerzego Kropiwnickiego, według sondaży najpoważniejszego kandydata na prezydenta Łodzi, spoczął w rękach polityków Prawa i Sprawiedliwości. Od paru miesięcy Łódzkie Porozumienie Obywatelskie, którego liderem jest Kropiwnicki, prowadziło z politykami PiS negocjacje w sprawie wspólnego startu w wyborach samorządowych. PiS zgłosiło już nawet w Państwowej Komisji Wyborczej kandydaturę Kropiwnickiego na prezydenta miasta (żaden z polityków partii Jarosława Kaczyńskiego nie miałby w starciu z nim żadnych szans). Do utworzenia wspólnych list kandydatów na radnych jednak nie doszło, bo PiS nie zgodził się umieścić na nich dwóch najbliższych współpracowników Kropiwnickiego – obecnych wiceprezydentów Łodzi: Włodzimierza Tomaszewskiego i Karola Chądzyńskiego, którym prokuratura zarzuca przywłaszczenie pieniędzy, które mieli wpłacić na poprzednią kampanię samorządową ŁPO bracia Gałkiewiczowie, właściciele hal targowych w Rzgowie. Stanęło na tym, że PiS i ŁPO dla poprawienia wyniku „zblokują” swoje listy wyborcze. Tymczasem na godzinę przed upływem terminu zgłoszeń „blokowania” do PKW politycy PiS zarejestrowali blok z Samoobroną i LPR. Atmosfera między PiS a ŁPO zrobiła się – delikatnie mówiąc – napięta. Politycy ŁPO nie kryli złości i rozgoryczenia. Ogłosili publicznie, że w tej sytuacji nie oddadzą najbardziej znanej twarzy swojego ugrupowania PiS i wypuścili plakaty z wizerunkiem Kropiwnickiego. Na to do akcji wkroczyła Platforma Obywatelska: stwierdziła, że prawo do prowadzenia kampanii wyborczej kandydata ma tylko komitet wyborczy, który go zgłosił – w przypadku Kropiwnickiego PiS. Zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa (złamanie ordynacji wyborczej) przez ŁPO.

Polityka 44.2006 (2578) z dnia 04.11.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama