Archiwum Polityki

Głosy i glosy

Ukraina nie powinna przystępować do NATO. Jak każdy kraj ma prawo przyłączyć się do każdego sojuszu, do jakiego sobie zażyczy. Ale elity miewają tendencje irracjonalne czy nawet samobójcze.
Siergiej Karaganow
prezes Rady Polityki Zagranicznej i Obronnej w Moskwie
Karaganow ostrzega, że gdyby Ukraina wybrała drogę do NATO, to Moskwa zakończy z nią współpracę w wielu ważnych sprawach, rozgorzeją uśpione dotąd konflikty wewnętrzne, dojdzie – straszy Karaganow – do „drugiej Jugosławii”, choć o łagodniejszym przebiegu. Komu to potrzebne? – pyta. Ale nie doszliśmy jeszcze do tego etapu. Na razie Ukraina popada w kłopoty już nie z podaniem o członkostwo w NATO, ale sama z sobą.

 

S

łowacki premier musi udowodnić swoim zagranicznym partnerom, iż ich obawy są płonne.
Ivo Samson
analityk Słowackiego Stowarzyszenia Polityki Zagranicznej
Premier Słowacji Robert Fico nie może uskarżać się na nadmiar zaproszeń z zagranicy. Słowackie media dociekają, czy światowi przywódcy chcą w ten sposób ukarać premiera za koalicję z nacjonalistami. I choć tuż po zaprzysiężeniu Fico odwiedził Parlament Europejski, w którym przekonywał socjalistów, aby się od niego nie odcinali, nie wskórał wiele; zła passa trwa. Przyjął go czeski premier Jirzi Paroubek, ale z punktu widzenia protokołu nie była to standardowa wizyta; odbyła się w sobotę i trwała kilka godzin. To jeszcze nie izolacja, tylko ostrzeżenie.

 

E

kipa Busha musi wysłać jasny sygnał do Iranu i Syrii: jeśli nie przestaną popierać Hezbollahu – będą za wszystko odpowiedzialne.
Martin Indyk
amerykański ambasador w Izraelu za czasów Clintona, teraz dyrektor studiów bliskowschodnich w Brookings Institution
Wojska syryjskie, które po „cedrowej rewolucji” dwa lata temu wycofały się z Libanu, były, jak się okazuje, „mniejszym złem” dla Izraela, bo przynajmniej pilnowały porządku.

Polityka 31.2006 (2565) z dnia 05.08.2006; Świat; s. 46
Reklama