Moda na tzw. składanki nie ominęła i naszego rachitycznego rynku płytowego. Nie mam na myśli zestawów typu „best of...”, a różne kompilacje tworzone według jakiegoś klucza. Polskie tego rodzaju wydawnictwa obliczone są głównie na zachęcenie klienta zebranymi na jednej płycie różnymi przebojami lata, parkietu, prywatki u Agatki itp. Są jednak na świecie wydawnictwa specjalizujące się w wydawaniu płyt, których skompletowanie wymaga detektywistycznej pracy, dużej wiedzy, gustu muzycznego i staranności technicznej, gdyż niejednokrotnie pozyskane do wykorzystania nagrania są w bardzo kiepskim stanie.
Polityka
31.2006
(2565) z dnia 05.08.2006;
Kultura;
s. 59