Archiwum Polityki

Bajki czarowne, bajki cudowne

Jakie to jednak dziwne uczucie – codziennie budzić się w bajce, w bajecznej rzeczywistości, gdzie każdy krok grozi potknięciem się o morał. Bajczarze są z siebie dumni: czują się spełnieni. Tak jak pewien chirurg zwierzający się kolegom:

– Operacja się udała. Szkoda, że pacjent już o tym się nie dowie.

Bajeczna rzeczywistość... Czym jest, jakże niesłusznie nazywany „nomenklaturą”, Bank Rezerw Kadrowych? To przecież nie jakieś naśladownictwo pomysłów komuny, lecz nawiązanie do znanej każdemu dziecku opowieści o Śpiących Rycerzach. Gdzieś w niedostępnej grocie w Tatrach Rycerze czekają na wezwanie. Kiedy wybije ich godzina, obsadzą bez idiotycznych konkursów to, co jest do obsadzenia. Dotąd spali, śniąc sny o potędze. Teraz sny przekują w czyn. Siądą za ważnymi biurkami jak niewysadzone reduty Ordona. Media im niestraszne. Na bezczelne pytanie:
– A gdzie te obiecane trzy miliony mieszkań?

odpowiedzą uprzejmie:
– Jak to gdzie – za granicą!

Bo w naszej bajce krasnale (zwane też skrzatami) masowo emigrują. Podobno na Okęciu podczas odprawy celnej uwagę służb skupił typek wywożący w torbie podróżnej fotografię Gosiewskiego wielkości naturalnej i zminiaturyzowaną fotkę Giertycha
– Po co to panu – zapytał zaskoczony celnik.
– No wie pan, kiedy odczuję silny atak nostalgii, popatrzę na fotografie i zaraz mi przejdzie.

W szanującej się bajce, nawet śnionej na jawie, nie może obejść się bez zwierzątek. Kubusia Puchatka nie mamy, po co nam zresztą miś o małym rozumku, to brzmi niepatriotycznie. Myszka Miki jest głupkowato rozbrykana, polskie myszy uczestniczyły w polityce, zżarły Popiela, popijając truchło wodą z Gopła.

Polityka 31.2006 (2565) z dnia 05.08.2006; Groński; s. 93
Reklama