Archiwum Polityki

Viva Coca-Cola!

Źle się działo w państwie meksykańskim. Wojsko nie pchało się tam wprawdzie do rządzenia, a wskaźniki gospodarcze są ostatnio dobre, ale system polityczny przeżarły nepotyzm i korupcja. Nowy prezydent Vicente Fox jest ekonomicznym liberałem i społecznym konserwatystą. Władzę obejmie za pół roku. Czy uczyni z Meksyku podręcznikowy przykład kapitalizmu z ludzką twarzą, a sam zostanie pieszczoszkiem międzynarodowej prawicy?

Vicente Fox ma szansę. Zapracował na wygraną solidnie. Najpierw jako gubernator stanu Guanajuato, gdzie rządził od 1995 r. mając przeciwko sobie lokalny parlament zdominowany przez opozycję, z którą potrafił współpracować. Rozwijał swój wrodzony talent do kontaktowania się z ludźmi. Nie siedział za biurkiem w gubernatorskim gabinecie, tylko jeździł po kraju. Uwielbiał spotykać się i rozmawiać z najzwyklejszymi zjadaczami tortillas. Hołubił drobny i średni biznes, który wspierał kredytami ze specjalnie po to stworzonego banku. Z przedsiębiorcami dogaduje się łatwo, bo przez lata szefował meksykańskiej Coca-Coli i wyparł wtedy z rynku konkurencyjną Pepsi.

Teraz dokonał czegoś znacznie poważniejszego. Zepchnął do defensywy przewodnią siłę narodu o surrealnej nazwie Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna (PRI). Od 1929 r. miała ona praktyczny monopol władzy i zrosła się z państwem i gospodarką na sposób dobrze znany obywatelom tzw. demokracji ludowych. Elita PRI obsadzała lub decydowała przez dziesięciolecia o obsadzie kluczowych stanowisk. Nawet barwy PRI są takie same jak flaga państwowa: biało-czerwono-zielone.

Między Kościołem a USA

Formalnie system był wielopartyjny. Zapleczem Foxa jest Partia Akcji Narodowej (PAN), która działa już od1939 r. Program ma bardziej prawicowy niż platforma wyborcza prezydenta-elekta. PAN chce na przykład powrotu Kościoła do systemu edukacji, co dla wielu Meksykanów jest dziś trudne do zaakceptowania. W XIX w. i pierwszych dekadach wieku XX Kościół katolicki był w Meksyku ostro zwalczany jako zły spadek po hiszpańskich kolonistach i ostoja reakcji dławiącej moderniza-cję. Hierarchia kościelna ogłosiła w rewanżu meksykańską rewolucję społeczną z początku XX w. spiskiem Żydów, masonów i komunistów. Rozdział państwa od Kościoła od dawna nie jest już represyjny, Meksyk wielokrotnie gościł Jana Pawła II, ale antyklerykalna tradycja pozostaje żywa.

Polityka 29.2000 (2254) z dnia 15.07.2000; Świat; s. 34
Reklama