Archiwum Polityki

Satyryk, ponurak, optymista

Autor „Polskiego Zoo” zasiadł w fotelu dyrektora radiowej Jedynki. Gdy jedni mówią, że to nagroda za polityczny koniunkturalizm, inni cenią go jako idealistę. On sam przeszedł drogę od lewicy do prawicy i, jak twierdzi, dopiero teraz się odnalazł.

Kierował satyrą jako szef redakcji rozrywki w Trójce, więc może i teraz stworzy więcej miejsca dla takich jak my – wyraża nadzieję Jerzy Skoczylas z wrocławskiego kabaretu Elita. – Młodzież w naszym wieku też lubi się pośmiać.

Może wreszcie po piętnastu latach nieobecności i ja wrócę na radiową antenę. Ale za bardzo nie liczę, bo decydują nie pojedynczy ludzie, a układy – wzdycha Jan Pietrzak, twórca kabaretu Pod Egidą.

Na razie jednak to sam Marcin Wolski, z chwilą objęcia obowiązków służbowych, zrezygnował z autorstwa i realizacji satyrycznego magazynu „Zsyp”, w którym pojawiał się od szesnastu lat w każdą niedzielę na antenie Jedynki.

To prawdziwa strata, że nie będzie go już w tej audycji – komentuje Andrzej Zaorski. – Moim zdaniem, satyryk powinien być wolny, a każda funkcja tę wolność ogranicza. Przyznaje, że do „Zsypu” ma specjalny sentyment. Po udarze mózgu aktor miał kłopoty z mówieniem. Mimo to Wolski zaproponował mu udział w audycji. – Na początku kiepsko mi szło, ale koledzy pomogli, co jest dla mnie bardzo ważne, ciągle jestem aktywny.

Od lat Wolski obraca się właściwie w tym samym niewielkim gronie satyryków. Jest wiernym, choć niespecjalnie wylewnym kumplem, gdyż zawsze ma coś pilnego do zrobienia. – Marcin, co rzadkie wśród ludzi w ogóle, a szczególnie wśród tych, którzy robią podobne rzeczy, nie jest człowiekiem zazdrosnym o sukcesy innych – podkreśla satyryk Krzysztof Jaroszyński. Wedle przyjaciół cecha ta wynika u niego z poczucia własnej wartości, wedle oponentów z braku zainteresowania dla pracy innych z powodu zapędzenia i ciągłego niedostatku czasu. Gdy wielu kolegów po fachu jeździ po festiwalach młodych satyryków, obserwuje, co robią, doradza, Wolski zajmuje się przede wszystkim własną twórczością.

Polityka 33.2006 (2567) z dnia 19.08.2006; Społeczeństwo; s. 81
Reklama