Archiwum Polityki

Rasizm po polsku

Po opublikowaniu artykułu Wojciecha Markiewicza [„Polityka” 32] otrzymaliśmy mnóstwo listów od Państwa. Poniżej jeden z nich.

Właśnie przeczytałam artykuł „Nasi nazi”. W gronie moich znajomych całkiem sprawnie funkcjonuje faszyzujący chłopak. Goli głowę na łyso i tatuuje się w „znaki białej rasy” tudzież symbole narodowe. Ostatnim jego malunkiem jest napis na plecach „Produkt polski”. Utrzymuje, że tatuaże ma nie tylko na ciele, ale i w sercu – bez komentarza. Poglądy owego kolegi są  tolerowane, jakby nie były niczym szczególnym. Ot tak, Jadzia nie lubi fasoli, Kamil zimy, a kolega Żydów, Cyganów i Murzynów. Upodobania jak każde inne. Kiedy próbowałam wymienić poglądy z owym faszyzującym kolegą, zostałam pod stołem kopnięta w kostkę – bo mogłam urazić uczucia patriotyczne i wartości skinheada.

W kraju tak bardzo przewrażliwionym na punkcie swoich religijnych uczuć i wartości lekko wygłasza się antysemickie, rasistowskie i homofobiczne opinie. A najgorsze jest przyzwolenie na tego typu uwagi. Na imprezach śpiewa się piosenkę o słowach:

„Mamo, tato jak się zabija?
Dajcie mi kija,
Dam Żydowi w ryja”,

ku radości wszystkich zgromadzonych, bo zabawna piosenka i wszystkim wpada w ucho, zaraz potem możemy pośpiewać o rosnącej polnej stokrotce – ludzie zachowują się, jakby rasistowskie piosenki były nieszkodliwe, taka sobie biesiadna przyśpiewka. (...)

Mój faszyzujący (daleki) kolega jeszcze jako normalny chłopak z długimi włosami został swego czasu poważnie pobity przez skinheadów. Od tego czasu chodzi łysy i nienawidzący. W hollywoodzkich filmach po ugryzieniu wilkołaka człowiek sam się nim staje.

Polityka 33.2006 (2567) z dnia 19.08.2006; Listy; s. 89
Reklama