Archiwum Polityki

Zakochany Paryż

Karkołomny eksperyment, aby pięciominutowe impresje na temat stolicy Francji nakręcone przez 20 reżyserów wyświetlać jako jeden pełnometrażowy film, mógł się z łatwością nie powieść. Trudno sobie wyobrazić, by króciutkie historyjki połączone jedynie miejscem akcji układały się w jakąś spójną całość. Każdy mógłby powiedzieć, że to ciekawa, pomysłowa, ale jednak tylko reklama legendarnego miasta nad Sekwaną. Tym bardziej zaskakuje, że zbiorowa praca, zrealizowana przez tak wielu obdarzonych odmiennymi temperamentami i poglądami na kino twórców, z krajoznawczą pocztówką nie ma nic wspólnego. Oczywiście „Zakochany Paryż” jest współczesnym portretem miasta, ale jeszcze bardziej popisem wyobraźni i reżyserskiej inwencji wybitnych filmowców, którzy potraktowali ten pomysł jako pretekst do opowiedzenia króciutkich, barwnych anegdotek o różnych obliczach miłości, dojrzewania, śmierci, cywilizacyjnych lęków i konsekwencji życia w wielokulturowym tyglu. O mistrzostwie nowelek, podpisanych przez same asy kina (m.in. Amerykanów Joela i Ethana Coenów, Niemca Toma Tykwera, Hiszpankę Isabel Coixet, Meksykanina Alfonso Cuarona i Brytyjczyka Christophera Doyle’a), świadczy nie tylko staranna realizacja, ale także dopracowana warstwa scenariuszowa oraz wyśmienite aktorstwo, zwłaszcza Steve’a Buscemi w brawurowym epizodzie Coenów oraz Juliette Binoche w części Cuarona.

J.W.

Polityka 38.2006 (2572) z dnia 23.09.2006; Kultura; s. 64
Reklama