Mało śpię, dużo czytam – to obowiązek każdego rewolucjonisty.
Hugo Chavez
prezydent Wenezueli, podczas rozmowy telefonicznej z Fidelem Castro
Chavez powtarza, że wzoruje się na Castro, znanym z wielogodzinnych przemówień, niechęci do kapitalizmu oraz zamiłowania do książek. Niedosypiający Chavez troszczy się o przyjaciela: nie dość, że co rusz odwiedza go w szpitalu, wzywa rodaków do modlitw za schorowanego Fidela i pompuje petrodolary w dogorywającą kubańską gospodarkę, to jeszcze, w zastępstwie nabierającego sił El Commandante, przewodzi południowoamerykańskiej krucjacie przeciw kapitalizmowi.
Polityka
10.2007
(2595) z dnia 10.03.2007;
Świat;
s. 46