Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Solidarność globalna

Polska była przez trzy dni światowym centrum demokracji. Do Warszawy zjechali ministrowie rządów prawie stu krajów, by po pierwsze potwierdzić przywiązanie do zasad demokratycznych i po drugie, by debatować, jak demokrację ulepszać i zaszczepiać tam, gdzie jej nie ma. Warszawa, z odchodzącym ministrem Bronisławem Geremkiem jako gospodarzem, dyskontowała dwudziestą rocznicę Solidarności i co drugi minister – od Ameryki Łacińskiej po Azję – łamał język na chlubie polskiej historii najnowszej.

Ustrój demokratyczny zrobił w świecie karierę. Padły liczne dyktatury wojskowe, padł komunizm w Europie Środkowej, z grubsza połowę z dwustu państw świata można uznać za mniej lub bardziej ugruntowane demokracje. Państwa demokratyczne powinny ze sobą współpracować nie tylko na polu gospodarki, lecz właśnie samej demokracji: chronić prawa człowieka, likwidować zagrożenia dla konstytucyjnych rządów.

Ale obraz – mimo uroczystych przemówień i uśmiechów w Sejmie – gdzie posłów zastąpili Madeleine Albright, Robin Cook, Joschka Fischer (z wielkich państw nie były zaproszone Chiny) – nie jest wcale różowy. Mimo demokracji w wielu krajach utrzymują się podobne co w Polsce zjawiska – znużenie obywateli polityką, niska ocena elit politycznych, brak uczestnictwa, korupcja, słaby samorząd. Współpraca na zewnątrz też dopiero się zaczyna i to w nastroju zwątpienia. Pierwsza w historii „interwencja w obronie praw człowieka” w byłej Jugosławii przyniosła Sojuszowi Atlantyckiemu więcej oskarżeń niż satysfakcji. Łatwiej było bombardować, niż teraz budować życie pokojowe w Kosowie. Jakie mają być kryteria przyszłych interwencji? Czy istnieje powszechne „prawo do życia w demokracji” i kto ma występować w jego obronie?

Za demokrację odpowiedzialne są rządy, ale przecież demos, lud – powinien mieć coraz więcej do powiedzenia. Równolegle z konferencją rządową zorganizowano w Warszawie jeszcze inne światowe forum (na zaproszenie Fundacji Batorego i amerykańskiego Freedom House) z udziałem intelektualistów, organizacji pozarządowych, przedstawicieli tego społeczeństwa obywatelskiego, które nie czeka na rządy, lecz troszczy się samo o świat. Wyszedł z tego nawet symbol: konferencja obywatelska przedłożyła konferencji rządowej daleko idące postulaty utworzenia „spójnego sojuszu demokratycznych i otwartych społeczeństw”.

Polityka 27.2000 (2252) z dnia 01.07.2000; Wydarzenia; s. 16
Reklama