Archiwum Polityki

Wyrzuty sumienia

Zostałem jurorem konkursu na najlepszą pracę opisującą zmagania niepełnosprawnych z losem. Znalazłem na biurku stos krótkich maszynopisów wydanych w tomiku „Przełom tysiąclecia” i zanurzyłem się w lekturze (pospiesznej, bo wszystko co robię ostatnio, muszę robić szybko. Jeśli robię coś wolno, to na pewno tego nie dokończę).

Przysłane na konkurs historie (zapewne przesiane przez organizatorów) stanowią nieodmiennie tak zwane succes stories. Język polski nie ma prostego, obiegowego tłumaczenia tego amerykańskiego prefabrykatu, ponieważ nie zwykliśmy wyróżniać opowiadań o tym, co się powiodło, wśród powodzi opowiadań o tym, co się ludziom w życiu nie udało. Amerykanie tymczasem uważają opowiadania o zwycięstwach za istotny element wychowania obywatelskiego (chodzi oczywiście o zwycięstwa inne niż militarne).

Opowiadania niepełnosprawnych są nieodmiennie przepełnione duchem ciężko opłaconego zwycięstwa. Punktem wyjścia w większości są sytuacje na pozór beznadziejne: jakieś rzadkie, przewrotne choroby (czasem mało znane), często skutki wypadków i nieszczęść przypadkowych, po których następuje opis zawziętej walki o utrzymanie w sobie samym woli życia. Ta wola życia owocuje nadludzkim wysiłkiem podejmowanym przez długie lata, by przezwyciężyć niemożności, uczyć się na nowo tego, co już raz posiedliśmy w niemowlęctwie. Sukcesy to powroty do ograniczonej normalności: ktoś nauczył się od nowa przenosić własne ciało z miejsca na miejsce pokonując niesprawność mięśni, ktoś inny nie widząc nauczył się działać, zdobył zawód, jest przydatny pracując na komputerze, ktoś ze stwardnieniem rozsianym zmienił stosunek do świata (bo nie mógł zmienić przebiegu choroby) i w końcu odnalazł sens życia mimo nieodwracalnego scenariusza, któremu został poddany.

Polityka 27.2000 (2252) z dnia 01.07.2000; Zanussi; s. 97
Reklama