Archiwum Polityki

Muzyka Ścianki

[dla koneserów]

Trójmiasto ma swój muzyczny klimat od lat wielu. Słuchacze rocka w średnim wieku z sentymentem wspominają tamtejszą Scenę Alternatywną z lat 80. Docenia się też dokonania Tymona Tymańskiego (vide: ostatnie Paszporty „Polityki”), Czarno-Czarnych, a w kategorii bardziej rozrywkowej satyryczny zapał Krzysztofa Skiby. Wiele jednak wskazuje, że w najbliższej przyszłości numerem jeden trójmiejskiej sceny okaże się zespół Ścianka. Ostatni, a drugi w karierze album formacji Macieja Cieślaka to rzecz pod każdym względem niebanalna i godna uwagi. Trudno byłoby tę muzykę zaetykietować jako rock, chyba że pamięta się najbardziej śmiałe eksperymenty w jego starszej i nowszej historii. Na płycie mamy bowiem kompozycje, które nie tyle wykorzystują inspiracje rozmaitymi stylami i nurtami, ile są spójnym projektem pozostającym bez precedensu. Owszem, jeśli ktoś bardzo chce, może doszukiwać się tam psychodelii, nowego jazzu, tudzież wpływów szeroko pojmowanej awangardy. Tak naprawdę trzeba by wymyślić zupełnie nową nazwę. Muzyka Ścianki otwiera uszy i wyostrza wrażliwość. Plamy dźwięku i układy rytmiczne przywodzą na myśl efekt synestezji – „barwnego słyszenia” na przykład. Przy okazji mamy dowód, że muzyka nie kończy się ani na popie, ani na techno. M.P.

[dla każdego]
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]
Polityka 10.2001 (2288) z dnia 10.03.2001; Kultura; s. 40
Reklama