Archiwum Polityki

Nóż w brzuchu

Przydarzyły mi się w tym sezonie teatralne wznowieniowe próby. Sztuka, którą przed rokiem wystawiłem w Niemczech, ma swoje dalsze teatralne życie i po paromiesięcznej przerwie trzeba ją było odkurzyć i odświeżyć, a to wymaga osobistej obecności reżysera. Wspominam to doświadczenie, bo w moim ogromnie zabieganym życiu nagle na parę dni czas jakby się zatrzymał. Zasiadałem na osiem godzin co dzień w ciemnej teatralnej sali, w wygodnym pluszowym fotelu i słuchałem, jak moi aktorzy przypominają sobie to, co grali z pewnym powodzeniem przed rokiem. Moje zadanie nie było w niczym twórcze, nie należało nic zmieniać, tylko odbudować to co było, przypomnieć, o czym aktorzy zapomnieli, czasem poprosić, by zrobili dłuższą pauzę albo coś zagrali trochę prędzej. Na cztery dni takich zajęć czas mój stanął – żyłem bez nerwowego spoglądania na zegarek, bez telefonów z przeproszeniem, że się spóźnię, bo poprzednie zajęcia trwają dłużej, aniżeli sobie to wyobrażałem.

Z dzieciństwa pamiętam opowiadania o tym, że jeśli mi się kiedyś zdarzy spotkać człowieka, którego przebito nożem, to nie wolno wyjmować tego noża, bo to może spowodować śmierć. Teraz sam poczułem się jak człowiek, któremu wyjęto nóż z ciała. Odwołuję się do tego porównania z dużą dozą przesady, do której teatr naturalnie skłania (mówimy przecież o teatralnych gestach i teatralnej przesadzie). Bez pośpiechu, wypadłszy z rytmu ciągłej pogoni czułem się, jakby wyjęto mi nóż z rany i tonąłem w pluszowym fotelu jak w wannie. Przed zaśnięciem w hotelu dopadały mnie jednak fale wyrzutów sumienia. Dręczyła mnie myśl o obiecanych artykułach i nienapisanych odczytach, o zaczętych i niedokończonych scenariuszach, a przede wszystkim o tych wszystkich ludziach, o których wiem, że nie mam dla nich dosyć czasu i trwonię dar przyjaźni odwiedzając ich z rzadka, w pośpiechu; myśl o książkach, których nie przeczytałem, wystawach, na które nie poszedłem, a także badaniach lekarskich, których nie zrobiłem i słówkach w obcym języku, którym nie poświęciłem czasu.

Polityka 23.2001 (2301) z dnia 09.06.2001; Zanussi; s. 105
Reklama