Archiwum Polityki

Emerycka polka galopka

W atmosferze skandalu premier – na wniosek wicepremiera Longina Komołowskiego – odwołał prezesa ZUS prof. Lesława Gajka. Z lawiny informacji i insynuacji nie sposób wyłowić najważniejszej, czyli merytorycznych powodów dymisji prof. Gajka. Trudno bowiem za taki uznać fakt, że prezes oraz odpowiedzialna za reformę emerytalną Ewa Lewicka przestali nagle móc ze sobą współpracować.

Jeszcze kilka dni przed zdymisjonowaniem prezesa Gajka w piśmie do marszałek Senatu wiceminister pracy Ewa Lewicka podkreślała, że „w efekcie wdrażanego programu naprawczego sytuacja zarówno samego ZUS, jak i Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest w chwili obecnej znacznie lepsza niż w ciągu wielu poprzednich lat”. Zakład nie tylko spłacił wszystkie długi bankom komercyjnym, ale też znacznie poprawił ściągalność składek. O ile w 1999 r. wpływy z tego tytułu wynosiły 56,6 mld zł, to rok później już 68,6 mld.

Zaledwie kilka dni później, nie negując zasług prezesa, pani minister kategorycznie oświadczyła, że nie jest w stanie z nim współpracować, choć do wyborów zostały zaledwie cztery miesiące. Czyżby tak nagle zepsuł mu się charakter?

Z rozmów kuluarowych można się dowiedzieć, że prezes – który na początku urzędowania chciał z ZUS uciekać i uległ tylko prośbom premiera – teraz najwyraźniej polubił swój fotel i zaczął nabierać nadziei, że może się na nim utrzymać nawet po wyborach, co zostało odczytane jako rażąca nielojalność. Z drugiej strony pada zarzut nadmiernej uległości Ministerstwa Pracy wobec Prokomu, od trzech lat nie będącego w stanie zakończyć budowy systemu komputerowego dla ZUS. Zarzut – gdyby był prawdziwy – jest ciężkiego kalibru. Sugeruje bowiem, że rząd mógł przedłożyć interesy partyjne (Prokom jest bardzo bogatą firmą) nad interes przyszłych emerytów. Prezes Gajek, wedle tej koncepcji, musiał odejść, gdyż usiłował wobec wykonawcy komputerowego systemu informatycznego być bardziej kategoryczny i wymagający. W odpowiedzi pojawia się jeszcze jedna koncepcja, która głosi, że wręcz odwrotnie – prezes przewlekał informatyzację.

Pozorną jasność mamy tylko w kwestii, że prof. Gajek był dobrym szefem.

Polityka 21.2001 (2299) z dnia 26.05.2001; Wydarzenia; s. 16
Reklama