W 1966 r. zawiązała się grupa artystyczna Wprost, grupująca twórców z jednej strony wiernych tradycyjnemu malarstwu figuratywnemu, z drugiej – przekonanych o potrzebie uprawiania za pomocą pędzla swoistej publicystyki – mówienia o otaczającym nas ponurym i bez perspektyw świecie codziennego życia w realnym socjalizmie. Jednym z założycieli tej bardzo ciekawej i nawiązującej do dorobku Andrzeja Wróblewskiego grupy był Zbylut Grzywacz. Dziś jego indywidualną, retrospektywną, obejmującą ponad czterdzieści lat pracy wystawę oglądać można w lubelskiej Galerii Sztuki Wirydarz. Aleksander Wojciechowski zakwalifikował niegdyś grupę Wprost do nurtu romantyzmu heroicznego. I takie też było przez wiele lat malarstwo Grzywacza: ekspresyjne, zaangażowane, aluzyjne, bezkompromisowe, przesycone wyższymi wartościami. Jak jednak stwierdził w jednym z wywiadów sam artysta: „Kiedyś szukałem zmarszczek poporodowych i żylaków, teraz urody niedotykalnej”. Jego sztuka bowiem ewoluuje; od całkowicie zaangażowanej w poszukiwanie Prawdy – w taką, dla której zaczyna się także liczyć Piękno. To droga dość typowa dla twórców, choć w przypadku Grzywacza na pewno dodatkowo niezwykle oryginalna. To naprawdę dobre, choć dziś „niemodne” malarstwo zdecydowanie zasługuje na uwagę. A przy okazji brawa dla młodej wiekiem (powstała w 1999 r.) ale prężnie rozwijającej się galerii, która potrafi przypominać tak ciekawych twórców. P.Sa.
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]