Archiwum Polityki

Trójka przeciw Czwórce

Artykuł „Milion godzin miłosierdzia” (POLITYKA 12) wywołał protest opisanych w nim organizacji charytatywnych – Polskiego Czerwonego Krzyża i Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej oraz spółki DomSerwis, które do lutego 2001 r. świadczyły usługi opiekuńcze w Krakowie. We wszystkich listach powtarza się zarzut, że Zakład Opiekuńczo-Leczniczy Czwórka z Nowej Huty, który wygrał konkurs rozpisany w tym roku przez władze miasta, to prywatna firma krakowskiego radnego, zupełnie nieprzygotowana do przejęcia opieki nad starymi ludźmi. W artykule przedstawiliśmy próbę wcielenia w życie krakowskiego miejskiego programu zatrudnienia bezrobotnych pielęgniarek. Miały one częściowo zastąpić dotychczasowe opiekunki społeczne. Chodziło przede wszystkim o to, by ludzi starych lub obłożnie chorych otoczyć fachową opieką. Zdaniem władz Krakowa kwalifikacje i poziom etyczny dotychczasowych opiekunów pozostawiał wiele do życzenia. Krytykowano też sposób przeprowadzania przetargu na usługi opiekuńcze (wiceprezydent miasta Bogusław Nowicki nazwał to pseudoprzetargiem), podnoszono, że pieniądze przeznaczane przez miasto na opiekę „rozpływają się w kasach organizacji charytatywnych”. W lutym 2001 r. przetarg zastąpiono konkursem ofert. Wygrał go ZOL Czwórka (przejął 75 proc. usług w Krakowie oraz Fundacja im. bł. Anieli Salawy). Oferty Polskiego Czerwonego Krzyża i Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej zostały odrzucone. Podobnie propozycja spółki DomSerwis. Kiedy artykuł był przygotowywany do druku, wiadomo było tyle, że władze miasta zrezygnują z usług dotychczasowych opiekunów. Rozstrzygnięcie na korzyść Czwórki nastąpiło potem. Jak sugerują nasi wzburzeni korespondenci, dopiero to rozstrzygnięcie jest prawdziwym skandalem. Oto fragmenty listów do naszej redakcji i odpowiedź autorki:

Pani redaktor Anna Szulc zgłosiła chęć rozmowy ze mną, co nastąpiło. Autorka nieprawdziwie przedstawia istotne fakty. Sekretarz Małopolskiego Zarządu PKPS nie powiedział, iż „większość pieniędzy otrzymywanych od ośrodków społecznych pochłaniają czynsze, telefony oraz etaty”. Z ceny za jedną godzinę usług, która w 2000 r. wynosiła 6,30 zł, mogliśmy wydatkować 3 proc. na pokrycie kosztów administracyjnych, np. obsługę kancelaryjną usług opiekuńczych, opłacenie czynszu za lokale, telefony.

W Biurze Zarządu Małopolskiego PKPS byli zatrudnieni: dyrektor, gł. księgowa, księgowa i referent organizacyjny, natomiast w 3 zarządach rejonowych PKPS w Krakowie w usługach opiekuńczych pracowało w 2001 r. 10 organizatorek usług na 8 etatach. W terenowych zarządach PKPS woj. małopolskiego pracują animatorki działalności PKPS, które prowadzą magazyny rzeczy i organizują pozyskiwanie darów dla podopiecznych na swoim terenie. Otrzymują one symboliczne wynagrodzenie ryczałtowe w wys. 200 zł miesięcznie, wypłacane nie ze środków za usługi opiekuńcze. O wszystkim tym mówiłem pani redaktor.

Także pisanie, że „sekretarz Kusek niechętnie chciał mówić o opiekunce, która wyniosła z domu swojej właśnie zmarłej podopiecznej kilka obrazów”, jest nieprawdziwe. Wręczyłem p. Annie Szulc egzemplarz „Dziennika Polskiego”, w którym publikowany był artykuł „Niewiadoma wartość”. Sprawa winy tej opiekunki dotąd nie jest wyjaśniona, bo jest znacznie skomplikowana. W każdym razie poleciłem natychmiast zwolnić z pracy opiekunkę. O tym poinformowałem panią redaktor. Nie ustosunkowałem się w rozmowie do tego, czy zatrudniamy pielęgniarki, gdyż aktualnie na podstawie przetargu tylko na 2 miesiące 2001 r.

Polityka 21.2001 (2299) z dnia 26.05.2001; Listy; s. 82
Reklama