Archiwum Polityki

Bóg wie, o co chodzi

Umówmy się, za rządów PiS sytuacja publicznych finansów uległa dalszej poprawie, ale wciąż nie jest tak dobra, jak by się chciało, dlatego nic dziwnego, że z inicjatywy Ministerstwa Finansów na Jasną Górę wyruszyła niedawno dziesięcioma autokarami pielgrzymka pracowników skarbówki.

Urzędnicy (na razie tylko z Lubelszczyzny) zdecydowali się na miejscu przemodlić parę istotnych spraw, najogólniej mówiąc, Bóg wie jakich.

W zaproszeniu do Częstochowy wiceminister finansów nie ukrywał: „Przybywamy do Ołtarza Ojczyzny (...) z naszymi troskami, z naszym niedostatkiem, chociaż wiemy i widzimy gołym okiem, że jest już lepiej...”. Niestety „lepiej” nie oznacza, że jest już zupełnie dobrze, dlatego pomodlić się trzeba, zwłaszcza gdy zachęta idzie z samej góry. Wiadomo, że resort finansów, CBA oraz premier od dawna robią, co tylko w ludzkiej mocy, ale sytuacja pokazuje, że polskim finansom potrzeba impulsu znacznie mocniejszego, że na rynek finansowy po prostu musi wkroczyć nowa, niepojęta siła, która ten rynek raz na zawsze uporządkuje.

Wiceminister życzył pielgrzymom „rozpoznania dobra od zła w dobie niebywałego jeszcze zakłamania”.

Rozpoznanie takie z pewnością przyda się w pracy urzędników skarbówki, którzy z problematyką dobra i zła spotykają się na co dzień, a dowody zakłamania wciąż odkrywają w niejednym zeznaniu podatkowym. W szczególności urzędnicy mają nadzieję, że gorąca modlitwa pozwoli im zorientować się, czy mały płatnik to małe dobro, a duży płatnik to duże dobro, a zwłaszcza czy Największy Płatnik to największe dobro czy raczej największe zło i dlaczego?

Zorganizowana przez resort akcja modlitewna wzbudziła żywe reakcje szerokich rzesz klientów urzędów skarbowych.

Polityka 42.2007 (2625) z dnia 20.10.2007; Fusy plusy i minusy; s. 119
Reklama