Z wielką uwagą przeczytałem artykuł Moniki Stelmach (POLITYKA 39) „Kmina obrażników” o zanikającej gwarze ochweśnickiej. Jestem Hanysem, czyli urodzonym w mateczniku gwary śląskiej. To był mój język pierwotny i pierwszy, jaki usłyszałem z ust mych rodziców, nim posłali mnie na naukę języka polskiego. (...) Pani Monika Stelmach pisze: „gwary ludowe w Polsce zanikają, odchodzą w przeszłość wraz z przedstawicielami najstarszego pokolenia wsi”. Wyczuwam w tym jej smutek, tyle nieuzasadniony co i przedwczesny. Jeszcze MY żyjemy! KTO? My Hanyse, my Ślązoki, my słuchacze (w liczbie 1,5–2 mln) najbardziej śląskiego Radia Piekary. Proszę posłuchać nas na fali 88,7 Mhz lub w Internecie pod adresem: www.radiopiekary.pl. Zobaczycie (czyt. usłyszycie) autentyczną fascynację tą gwarą i poprawne jej brzmienie. Wielkim bólem dla Ślązaków jest postponowanie ich nacji przez krewniaków nacji polskiej. Przecież jesteśmy jedną rodziną! Tu wpisać należy trudności zarejestrowania ludności narodowości śląskiej, uznania dla gwary śląskiej, uznania wkładu Śląska w gospodarstwo Polski, że wymienię tylko te stygmaty bolejące nas na Śląsku. Gwara regionalna jest nośnikiem innych walorów kultury regionalnej; piosenek i pieśni, poezji ludowej, bajek, gawęd, obrzędowości ludowej wiejskiej i małomiasteczkowej, historii. Cóż stanie się z tym bogactwem kulturowym, gdy jakieś ciemne siły zła wytrzebią znajomość i używanie gwary śląskiej? Któż i jak opowie pięknie o śląskich wyszkubkach, świniobiciu, zolytach, marzannach, goikach, babskich combrach, o całej armii strachów, bohaterów ludowych powiastek, bojek dlo dziecek, tańcach i strojach tęczobarwnych? Ale też o walce o polskość ziemi śląskiej w zbrojnych zmaganiach.