Archiwum Polityki

A życie płynie dalej

Kiedy junta wykorzystała nieobecność premiera i bez jednego strzału obaliła rząd, 65 mln Tajów przyjęło to obojętnie. Tajlandia żyje, jak żyła, bo pogoń za groszem jest tu ważniejsza od polityki.

W dniach przewrotu rządowa telewizja zapowiadała wprowadzenie stanu wyjątkowego; generałowie buntownicy powołali Radę Reform Demokratycznych, zawiesili istniejące prawa konstytucyjne i mianowali tymczasowego prezesa rady ministrów, byłego szefa Sztabu Generalnego Surayuda Chulanonta. A 80-letni król Bhumibol, ulubieniec narodu, usankcjonował przewrót. Niemal nikt w Tajlandii nie sprzeciwia się woli jego królewskiej mości. Wprawdzie król ma bardzo ograniczoną władzę wykonawczą, ale stanowi uosobienie buddyzmu, wyznawanego przez ponad 95 proc. ludności. Tymczasem były premier Thaksin Shinawatra odbył spokojnie ostatni służbowy lot rządowym samolotem, nie do stolicy swego kraju, Bangkoku, lecz do Londynu, gdzie ma luksusowy apartament. Odpoczywa tam po trudach czteroletniej kadencji. Kilka dni wcześniej w Bangkoku rozpoczęły się uroczystości związane z 60 rocznicą koronacji Bhumibola, dziesiątego monarchy dynastii Czakri, zapoczątkowanej w 1782 r. Tajlandzcy buddyści, modlący się w niezliczonych pagodach, składają ofiary siedmiu posążkom Buddy; każdy reprezentuje dzień tygodnia, w którym przyszli na świat. Nawet najubożsi, wyrzekając się podstawowych potrzeb, składają grosik do grosika, aby kupić cienką płytkę złota i przylepić ją do postaci „swojego” Buddy. Równocześnie oznaczają dni tygodnia rozmaitymi kolorami – ale najważniejszy jest żółty, poniedziałkowy, bo król urodził się w poniedziałek. Miasto zażółciło się więc od flag, a przepych uroczystości zaćmił całkowicie wrażenie sierpniowego coup d’état.

Stany Zjednoczone i Unia Europejska potępiły przewrót

związany z zamrożeniem konstytucji, ale powstrzymały się od nałożenia na Tajlandię sankcji gospodarczych. Tajlandia to nie Korea Północna produkująca broń nuklearną – szczyci się pozycją największego na świecie eksportera ryżu, ratując od głodu miliony ludzi w tym regionie świata.

Polityka 46.2006 (2580) z dnia 18.11.2006; Świat; s. 64
Reklama