Archiwum Polityki

Ścigany

Trwa brawurowa ucieczka bezdomnego Huberta H., ściganego przez reżim braci Kaczyńskich i podległe mu służby. Oskarżony o znieważenie reżimu Hubert H. myli tropy, stale zmieniając tramwaje, którymi się przemieszcza oraz miejsca pobytu na Dworcu Centralnym. Policja, w której szeregi wkradł się chaos, twierdzi, że podejrzanego intensywnie szuka, ale nie wiedziała, że ma go znaleźć i zatrzymać. Teoretycznie znaleźć go łatwo, bo jako bezdomny może być wszędzie. Z tym że akurat niestety nie ma go nigdzie, a złapanie z nim kontaktu jest niemożliwe, gdyż nawet jeśli jakiś patrol wpadnie na niego przypadkiem, musi go natychmiast odstawić do izby wytrzeźwień. Legenda Huberta H. w narodzie rośnie. Mówi o nim ulica, redaktor Lis udziela mu schronienia w swoim programie i pyta go, co z tą Polską? H. nie wie, bo ostatnio przebywał w zakładzie karnym i nie oglądał telewizji. Jest zresztą nieco zdezorientowany, bo do więzienia poszedł jeszcze w Trzeciej RP, a wyszedł w Czwartej. „Odsiedziałem 21 miesięcy za pobicie i chciałem normalnie żyć. Ale się nie da” – przyznaje w wywiadzie dla gazety „Dziennik”, a wielu Polaków musi się z nim niestety zgodzić.

Nieuchwytny Hubert H. obiecuje, że stawi się przed oblicze sądu w celu ustalenia szczegółów zajścia, za które jest ścigany. Krytycznego dnia, powiada, spożył alkohol, w wyniku czego miał pomroczność jasną połączoną z kontuzją golenia, więc sam jest ciekaw, co takiego powiedział na dworcu Lechowi Kaczyńskiemu, że chcą mu teraz wlepić do trzech lat odsiadki. Ale bez względu na wyrok, przed Hubertem H. i tak rysuje się wielka przyszłość. Niecierpliwie czekamy na jego występy w „Kropce nad i”, programie „A dobro Polski?

Polityka 46.2006 (2580) z dnia 18.11.2006; Fusy plusy i minusy; s. 108
Reklama